Postanowiłam podzielić się z wami moją historią. Jestem kobietą, która przeszła przez wiele burz i przeciwności losu. Moje życie było pełne wyzwań, ale dzięki nim odkryłam tajemnicę szczęścia. Pozwólcie, że opowiem wam o tym.
Wszystko zaczęło się wiele lat temu. Byłam młoda, pełna marzeń i planów. Wierzyłam, że świat jest moim polem do działania, a każda przeszkoda to tylko kolejna lekcja. Ale życie szybko mnie zaskoczyło. Straciłam bliską osobę, a potem kolejną. Przeszłam przez chorobę, która wydawała się nie do pokonania. W całej tej sytuacji znalazłam się zupełnie sama, a Ci którzy nazywali się moimi przyjaciółmi, jakby zapadli się pod ziemię. Wszystko to sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę jest ważne.
Pewnego dnia, siedząc na ławce w parku, spojrzałam na drzewa. Ich korzenie były głęboko zakorzenione w ziemi, a gałęzie sięgały ku niebu. To wtedy zrozumiałam, że szczęście nie polega na unikaniu trudności, ale na umiejętności przetrwania ich. Drzewa nie uciekają przed burzami, ale wytrwale się rozwijają. To ich tajemnica.
Zaczęłam więc żyć według tej zasady. Przyjmowałam każdą trudność jako szansę na naukę. Nie bałam się zmian, a nawet je poszukiwałam. Odkryłam, że szczęście nie jest stanem, ale procesem. To codzienne wybory, które podejmujemy, kształtują nasze życie.
ZOBACZ TAKŻE: "Mój chłopak okazał sie moim kuzynem: Co teraz?"
Odkryłam ważną rzecz w moim życiu, a w zasadzie to stan a nie rzecz- wdzięczność. To ona tak naprawdę nauczyła mnie, że jestem posiadaczką tak wielu cudownych chwil na swojej ścieżce życia.
Codziennie rano budziłam się i rozpoczynałam dzień właśnie od wdzięczności. Dziękowałam w pierwszej kolejności za to, że otworzyłam oczy, że mogę wstać, poruszać się, że mogę wyjść na poranny spacer i podziwiać dar natury. I tak wyliczałam kolejno.
To stało się moim nawykiem, który zaowocował bardzo szybko w moim życiu. Okazało się, że trudności jakie przeżyłam, tak naprawdę pomogły mi na nowo odkryć samą siebie. Gdyby nie doświadczenie ich, kto wie, czy nie stałabym nadal w tym samym martwym punkcie swojego życia.
Dziś jestem starsza, ale wciąż czerpię radość z małych rzeczy. Spacer po deszczu, zapach świeżo skoszonej trawy, uśmiech obcego na ulicy – to wszystko sprawia, że czuję się żywa. Moja tajemnica szczęścia to akceptacja, ciekawość i wdzięczność.
Może nie przeżyłam wszystkiego, ale na pewno wiele. I wiem, że to właśnie te doświadczenia uczyniły mnie silniejszą i mądrzejszą. Dlatego dzielę się nimi z wami. Moja tajemnica szczęścia to prosta zasada: nie uciekaj przed burzami, ale rozwijaj się w nich.