Niepokojący "trend" w polskich szkołach. Nauczyciele biją na alarm

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w porządku dzieci są uśmiechnięte, mają kolorowe plecaki, najnowsze gadżety i dostęp do niezliczonych udogodnień. Jednak coraz więcej pedagogów sygnalizuje, że coś się zmieniło. W polskich szkołach narasta problem, który nie ma jednoznacznej nazwy, ale jego skutki są coraz bardziej widoczne. Zachowania uczniów, ich sposób funkcjonowania i poziom samodzielności budzą poważne wątpliwości. Eksperci zaczynają mówić o zjawisku, które choć niepozorne może mieć długofalowe konsekwencje dla całego pokolenia.

Coraz więcej dzieci ma trudności z podstawowymi czynnościami

W polskich szkołach coraz częściej obserwuje się problem niedojrzałości uczniów w zakresie samodzielności. Dzieci mają trudności z tak prostymi czynnościami jak wiązanie butów, zapinanie guzików czy używanie nożyczek. Powodem jest nie tylko rozwój technologii i nadmiar ekranów, ale przede wszystkim wyręczanie dzieci przez rodziców, które zaczyna się już od najmłodszych lat.

To właśnie w domu kształtują się nawyki i kompetencje dziecka. Niestety, wielu rodziców, często nieświadomie, odbiera dzieciom możliwość nauki samodzielności. Zamiast pozwolić maluchowi zmagać się z trudnością, robią to za niego, aby było szybciej i łatwiej. Chodzi o takie drobne sprawy jak ubieranie, sprzątanie po sobie, czy przygotowywanie posiłków. Wyręczanie dzieci z tych zadań staje się powszechne.

Współczesny świat oferuje wiele rozwiązań, które mają ułatwiać życie – gumki w spodniach zamiast guzików, rzepy zamiast sznurowadeł, aplikacje zamiast zeszytów. Choć z pozoru to praktyczne rozwiązania, to w praktyce mogą być szkodliwe. Dzieci nie uczą się cierpliwości, precyzji ani logicznego myślenia, ponieważ wszystko mają „gotowe” i „na skróty”.

Wygoda rodziców kosztem rozwoju dziecka

Rodzice często wybierają najłatwiejszą drogę, by uniknąć problemów, opóźnień i frustracji u swoich dzieci. Jednak w ten sposób pozbawiają je cennych doświadczeń, które są niezbędne do prawidłowego rozwoju. Dziecko, które nigdy nie miało okazji zmierzyć się z trudnością, nie nauczy się radzić sobie z niepowodzeniami ani nie rozwinie wytrwałości.

Nauczyciele i pedagodzy zauważają, że uczniowie coraz częściej nie radzą sobie z zadaniami wymagającymi skupienia, precyzji czy logicznego myślenia. Mają problemy z rysowaniem, pisaniem, wycinaniem czy korzystaniem z narzędzi. To nie tylko kwestia lenistwa czy braku motywacji – często to efekt wcześniejszego braku samodzielnych doświadczeń.

Głos ekspertki: "To ma wpływ na rozwój mózgu"

Psycholog z Fundacji GrowSPACE, Paulina Filipowicz, zwraca uwagę na głębszy wymiar problemu:

Rodzice często nie zdają sobie sprawy, że najprostsze codzienne czynności – jak wiązanie butów, malowanie kredkami czy zabawa plasteliną – mają ogromne znaczenie dla rozwoju mózgu dziecka. To właśnie one kształtują zdolności manualne, koordynację, koncentrację, a nawet umiejętności językowe i społeczne. Kiedy dzieci są w tym wyręczane, a ich czas wypełniają ekrany, rozwój ten zostaje zahamowany – mówi w rozmowie z Interią.

Wyręczanie dzieci może z pozoru wydawać się formą troski, ale w rzeczywistości hamuje ich rozwój i ogranicza samodzielność. Problem ten narasta, a skutki są coraz bardziej widoczne w szkolnych murach. Aby dzieci mogły rozwijać się prawidłowo, potrzebują wyzwań, frustracji i drobnych porażek – bo to one uczą najwięcej.

Zdjęcie Niepokojący "trend" w polskich szkołach. Nauczyciele biją na alarm #1

Zobacz także: Wycofanie leku uspokajającego– decyzja GIF po ujawnieniu poważnych nieprawidłowości

źródło zdjęć: Canva

Udostępnij: