,,Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" - jak naprawdę to działa?

Sentencja ,,co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" odbija się echem w każdej możliwej sytuacji, kiedy komukolwiek coś się nie powiedzie albo nie uda. Oczywiście życie bywa bardzo przewrotne i skomplikowane, a pewne złote myśli potrafią podnosić na duchu, ale czy oby na pewno dobrze interpretujemy poszczególne rzeczy?

O co chodzi w tej sentencji? 

W sentencji ,,Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" chodzi o to, że niezależnie co się w naszym życiu stanie, zawsze powinniśmy wyciągać z tego jakąś lekcję - nauczkę na przyszłość. W tym konkretnym znaczeniu jednak najważniejsze są kwestie negatywne. Możnaby ująć to na zasadzie: upadłeś, przeżyłeś, powstań i idź dalej przed siebie. 

Jak naprawdę to działa? 

Myśl jest oczywiście ponadczasowa i dodaje otuchy, lecz wciąż znajdą się osoby, negujące niepodważalność wyżej wymienionego sformułowania. Będzie tak, gdyż wszystko co zawarte w owej maksymie, bywa interpretowane za wąsko, prosto oraz zbyt dosłownie. Zupełnie jakby każdy pomijał fakt, iż cytat wymyślił człowiek - na dodatek bez powodu. Taki stan rzeczy powinien dać trochę do myślenia. W końcy twórca musiał dotrzeć do tezy na podstawie doświadczeń, a jakie one były? 

Aby poradzić sobie z trudami bądź traumami, należy je zaakceptować - taka jest główna myśl tej sentencji. Niemożliwym byłby fakt, żeby wszystko stało się bez naszej ingerencji (najlepiej bez żadnego wysiłku intelektualnego). Działanie staje się zatem bardzo proste, bez zbędnych negacji tytyłowego cytatu. Wystarczy wziąć się za siebie oraz walczyć o lepsze jutro, ponieważ nic samo się nie zniknie z naszej egzystencji. 

Dlaczego tak ważna jest indywidualna ingerencja w problemy?

Sentencja nie podkreśla może tego dosłownie, ale by uporać się z negatywnymi emocjami i przeżyciami, trzeba samemu chcieć tego dokonać. Cytując klasyka ,,samo się nic nie zrobi". 

Im mniejszy wpływ osób trzecich na nasze problemy tym lepiej, ponieważ zdamy się na własny osąd, bez dogadywania innych osób - nawet najbliższych. No bo kto zna siebie lepiej niż my sami?

B.J 

Udostępnij: