Od 16 kwietnia na Netfliksie miała zapanować prawdziwie kosmiczna atmosfera. Wszystko za sprawą nowej polskiej produkcji – Projekt UFO, osadzonej w realiach PRL-u. Twórcy obiecywali nostalgiczny klimat lat 80., spektakularną oprawę wizualną, gwiazdorską obsadę i historię opartą na autentycznych wydarzeniach. Niestety, zamiast serialowego hitu dostaliśmy... międzyplanetarną porażkę.
- Ambitna koncepcja, kulawa realizacja
- Wszystko zagrało... na papierze
- Krytycy nie zostawiają suchej nitki
- Gdzie się podziała ta magia?
- Kosmiczny pomysł, ziemskie wykonanie
Ambitna koncepcja, kulawa realizacja
Fabuła serialu opowiada o rzekomym lądowaniu UFO w Truskawkach na Warmii. Dwóch bohaterów – były celebryta telewizyjny i zapalony ufolog – postanawia odkryć prawdę o spotkaniu z obcymi. Wyruszają w podróż, która staje się nie tylko śledztwem, ale i próbą zmierzenia się z własnymi demonami.
To nie tylko opowieść o UFO, ale także o ludzkiej naturze i poszukiwaniu prawdy – przekonują twórcy serialu.
Niestety, widzowie i recenzenci nie podzielają tego entuzjazmu.
Wszystko zagrało... na papierze
Za kamerą stanął Kasper Bajon, znany m.in. z „Wielkiej wody” czy „Rojsta”. W obsadzie pojawili się uznani aktorzy: Piotr Adamczyk, Mateusz Kościukiewicz i Maja Ostaszewska. Z takim zespołem produkcja miała szansę stać się polskim odpowiednikiem „Stranger Things”.
To będzie wyjątkowe połączenie tajemniczości i świetnie napisanego scenariusza – mówił przed premierą jeden z aktorów.
Krytycy nie zostawiają suchej nitki
Rzeczywistość jednak brutalnie zweryfikowała te zapowiedzi. Pierwsze recenzje są miażdżące. Onet pisze wprost:
Niemrawa narracja oraz miszmasz gatunkowy sprawiają, że pierwsze dwa odcinki sprawiają wrażenie półtoragodzinnej ekspozycji o niczym.
Interia punktuje z kolei brak dystansu i nadmiar patosu:
Na koniec zostawiam rzecz, która przeszkadzała mi najbardziej, czyli ton serialu. Wszystko jest tu śmiertelnie poważne. Nie ma miejsca na komediowe przerywniki, momenty luzu czy oddechu. To dziwne, bo temat jak UFO w PRL-u aż się prosił o nutkę absurdu…
Gdzie się podziała ta magia?
Mimo że Projekt UFO czerpie inspirację z fascynujących historii – takich jak słynne przypadki z Emilcina (1978) czy Gdyni (1959) – całość nie zdołała uchwycić atmosfery tajemnicy i niepokoju, która cechuje dobre opowieści o niezidentyfikowanych obiektach. Produkcja zamiast wciągać, nuży. Zamiast bawić – przytłacza.
Zawsze fascynowały mnie te historie – są one częścią naszej popkultury i zbiorowej wyobraźni – mówi jeden z twórców serialu.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Projekt UFO nie stanie się jej częścią, a jedynie kolejnym tytułem do zapomnienia.
Kosmiczny pomysł, ziemskie wykonanie
Ostateczny werdykt widzów może się jeszcze zmienić – w końcu gusta bywają różne. Ale na dziś „Projekt UFO” to serial, który nie wykorzystał swojego potencjału. Miał być lotem ku gwiazdom, a skończył jako awaryjne lądowanie.
Czy warto dać mu szansę? Być może – jeśli ktoś ma sentyment do PRL-u, lubi retro klimat i teorię spiskowe. Ale jeśli szukacie serialu, który Was porwie… lepiej poszukać gdzie indziej- piszą internauci.
Źródło zdjecia: Youtube, zwiastun serial “Projekt UFO”