Na pierwszy rzut oka wygląda to niewinnie: nastolatka przegląda TikToka, trafia na filmik opowiadający o objawach ADHD, borderline czy depresji. Mija kilka dni – zaczyna mówić, że "też to ma". Rodzice nie wiedzą, co się dzieje. Nauczyciele zauważają zmiany w zachowaniu. A lekarze zaczynają mówić o nowym zjawisku społecznym, które zatacza coraz szersze kręgi. To tzw. Syndrom TikToka – sytuacja, w której dzieci i młodzież zaczynają identyfikować się z objawami zaburzeń psychicznych, które poznali w krótkich filmikach z mediów społecznościowych. Nie zawsze wynika to ze złych intencji czy chęci zwrócenia uwagi. Często to efekt sugestii, potrzeby przynależności lub niezrozumienia własnych emocji. Ale skutki mogą być poważne – od błędnej samodiagnozy, przez niepotrzebne leczenie, aż po realne problemy psychiczne. Czym dokładnie jest Syndrom TikToka i dlaczego media społecznościowe zaczynają wpływać na to, jak dzieci postrzegają własne zdrowie psychiczne?
- Nowe zjawisko wśród nastolatków
- Psychologia internetu i siła sugestii
- Fake diagnozy i samodzielne etykietowanie się
- Jak odróżnić realne objawy od wpływu social mediów?
- Dlaczego dzieci „chcą” mieć zaburzenia?
- Co mogą zrobić rodzice i nauczyciele?
Nowe zjawisko wśród nastolatków
W ostatnich latach można zaobserwować niepokojący trend – coraz więcej dzieci i nastolatków zaczyna identyfikować się z objawami zaburzeń psychicznych, które zobaczyły w mediach społecznościowych, głównie na TikToku. To zjawisko zyskało już nieoficjalną nazwę – "Syndrom TikToka". Polega ono na tym, że młodzi ludzie, oglądając popularne filmiki o zdrowiu psychicznym, zaczynają przyjmować lub udawać objawy takich zaburzeń jak ADHD, borderline, depresja czy zespół Tourette’a.
Choć media społecznościowe odgrywają istotną rolę w edukowaniu i destygmatyzowaniu problemów psychicznych, nadmierna ekspozycja i brak kontekstu może prowadzić do błędnych przekonań, a nawet do autosugestii i zniekształconego obrazu siebie.
Psychologia internetu i siła sugestii
Dzieci i nastolatki to grupa szczególnie podatna na wpływy zewnętrzne. W okresie dojrzewania tożsamość dopiero się kształtuje, a media społecznościowe stają się często głównym źródłem informacji i wzorców zachowań. Popularność treści związanych ze zdrowiem psychicznym sprawia, że wielu młodych ludzi zaczyna utożsamiać się z przedstawianymi objawami – nawet jeśli nigdy wcześniej ich nie doświadczyli.
Według psychologów mamy tu do czynienia z efektem autosugestii i mimikry społecznej – dzieci podświadomie zaczynają zachowywać się tak, jak ich rówieśnicy w internecie, szczególnie jeśli za takie treści twórcy otrzymują uwagę i wsparcie.
Fake diagnozy i samodzielne etykietowanie się
Na TikToku roi się od filmików typu „5 oznak, że masz ADHD” albo „czy to borderline? Sprawdź”. Ich forma – krótka, atrakcyjna wizualnie, często oparta na humorze – trafia do młodej widowni i tworzy iluzję szybkiej diagnozy. Problem polega na tym, że takie treści nie są tworzone przez specjalistów, a nawet jeśli są – nie powinny zastępować wizyty u psychologa czy psychiatry.
Wielu młodych ludzi samodzielnie przykleja sobie etykiety: „mam depresję”, „jestem na spektrum”, „cierpię na zaburzenia lękowe” – choć nierzadko nie spełniają klinicznych kryteriów żadnego z tych zaburzeń. To może prowadzić do bagatelizowania rzeczywistych problemów zdrowotnych, a także do niewłaściwego stosowania leków czy technik terapeutycznych.
Jak odróżnić realne objawy od wpływu social mediów?
Rodzice i opiekunowie powinni zachować czujność, ale też unikać bagatelizowania sygnałów, jakie wysyłają ich dzieci. Nie każde podejrzenie choroby to efekt TikToka, jednak warto uważnie przyjrzeć się, skąd dziecko czerpie wiedzę na temat zdrowia psychicznego.
W przypadku wątpliwości zawsze warto skonsultować się ze specjalistą – psychologiem lub psychiatrą dziecięcym. Pomocna może być też otwarta rozmowa: czy dziecko naprawdę cierpi, czy może szuka przynależności lub zrozumienia poprzez utożsamianie się z określoną społecznością w sieci?
Dlaczego dzieci „chcą” mieć zaburzenia?
Wbrew pozorom, identyfikowanie się z określonym zaburzeniem nie zawsze wynika z chęci zwrócenia na siebie uwagi. Dla wielu młodych ludzi to sposób na nazwanie swoich emocji, których nie potrafią inaczej wyrazić. Popularność zaburzeń psychicznych na TikToku często sprawia, że bycie „zdiagnozowanym” staje się elementem tożsamości lub przynależności do określonej grupy.
W sieci można znaleźć społeczności wspierające osoby z określonymi diagnozami. Dla dzieci, które czują się samotne, niezrozumiane lub odrzucone, przynależność do takiej grupy bywa bardzo kusząca.
Co mogą zrobić rodzice i nauczyciele?
-
Edukować – nie tylko dzieci, ale również siebie. Warto znać podstawowe informacje o zdrowiu psychicznym oraz o wpływie mediów społecznościowych na młodzież.
-
Obserwować i słuchać – nie oceniać, ale zadać pytania: „co czujesz?”, „skąd wiesz, że to właśnie to?”, „czy ktoś w sieci o tym mówił?”.
-
Rozmawiać o internecie – otwarta rozmowa o tym, co dzieci oglądają w sieci, może wiele wyjaśnić i pomóc w zrozumieniu ich emocji.
-
Zachęcać do konsultacji ze specjalistą – jeśli dziecko mówi o konkretnych objawach, nie neguj – zaproponuj wspólne odwiedzenie psychologa.
Syndrom TikToka to złożone zjawisko, wynikające z połączenia dostępności treści psychologicznych, potrzeby przynależności i siły sugestii. Choć edukacja na temat zdrowia psychicznego jest niezwykle ważna, kluczowe jest, by dzieci i młodzież otrzymywały ją z wiarygodnych źródeł – a nie z krótkich, viralowych filmików. Rola dorosłych – zarówno rodziców, jak i nauczycieli – polega na wsparciu, edukacji i weryfikacji, a nie na krytykowaniu czy wyśmiewaniu młodzieżowych trendów.
Zobacz także: „Zabawa w krecika” – nowy niebezpieczny trend w szkołach!
źródło zdjęć: Canva