W polskich szpitalach przybywa pacjentów z objawami ciężkiego zatrucia grzybami. Jak alarmują lekarze, dziesiątki osób w ostatnich tygodniach trafiły na oddziały toksykologiczne po spożyciu muchomorów czerwonych. Wszystko przez modę, która rozlała się po internecie – niektórzy twierdzą, że te trujące grzyby mają cudowne właściwości lecznicze lub działają jak naturalny środek halucynogenny. Eksperci ostrzegają jednak: to eksperyment, który może zakończyć się tragedią.
- Dlaczego ludzie sięgają po muchomory?
- Toksyczna mieszanka z lasu
- Zakazana sprzedaż i milionowe kary
- „Nowe dopalacze z lasu” – ostrzegają grzyboznawcy
- Niebezpieczna fascynacja naturą
Dlaczego ludzie sięgają po muchomory?
Jak wyjaśnia prof. Anna Krakowiak z Oddziału Toksykologicznego Centralnego Szpitala Klinicznego w Łodzi, osoby trafiające do szpitali można podzielić na dwie grupy. Jedni szukają mocnych, psychodelicznych doznań, inni wierzą w „naturalne właściwości lecznicze” muchomora czerwonego.
Niektóre internetowe fora i profile promują te grzyby jako remedium na lęk, depresję czy bóle nerwowe. To zjawisko przypomina wcześniejsze mody na „naturalne dopalacze” – z tą różnicą, że tutaj w grę wchodzi jeden z najbardziej toksycznych grzybów Europy.

Toksyczna mieszanka z lasu
Muchomor czerwony (Amanita muscaria) zawiera silnie działające substancje psychoaktywne i trujące: kwas ibotenowy, muscymol, muskazon i muskardynę. Już niewielka dawka może wywołać halucynacje, zaburzenia świadomości, a nawet śpiączkę.
Objawy zatrucia pojawiają się kilka godzin po spożyciu – to m.in. drgawki, zaburzenia równowagi, utrata orientacji, dezorientacja, problemy ze wzrokiem i słuchem. W skrajnych przypadkach dochodzi do uszkodzenia wątroby, nerek i ośrodkowego układu nerwowego, a nawet zgonu.
Najcięższe przypadki to uszkodzenia wielonarządowe prowadzące do śmierci – ostrzega prof. Krakowiak.
Zakazana sprzedaż i milionowe kary
Choć internet roi się od ofert sprzedaży suszonych kapeluszy muchomora czerwonego, obrót tym grzybem w Polsce jest nielegalny. Grożą za to kary finansowe nawet do miliona złotych, a w przypadku zatrucia – odpowiedzialność karna dla sprzedającego.
Specjaliści podkreślają, że nie istnieje żadna bezpieczna dawka tego grzyba, a toksyczne związki mogą uzależniać nawet w małych ilościach. Mimo to nie brakuje osób, które próbują go na własną rękę, kierując się filmikami z mediów społecznościowych.
ZOBACZ TAKŻE: Flaga na Święto Niepodległości? Ten błąd może cię kosztować nawet 5 tys. złotych!
„Nowe dopalacze z lasu” – ostrzegają grzyboznawcy
W rozmowie z Onetem grzyboznawczyni Justyna Kołka, współautorka popularnego „Grzybownika”, przestrzega przed lekkomyślnością.
Muchomory czerwone mogą stać się nowymi dopalaczami. To bardzo niebezpieczne, a wielu sprzedawców kieruje się wyłącznie zyskiem. Niektórzy wierzą, że spożycie suszonych grzybów chroni przed nowotworem, co jest kompletnym nonsensem – podkreśla.
Według niej, w muchomorach znajduje się kilka związków chemicznych, które wchodzą w nieprzewidywalne reakcje w ludzkim organizmie.
Każdy, kto po nie sięga, gra w rosyjską ruletkę – dodaje ekspertka.
Niebezpieczna fascynacja naturą
Moda na spożywanie muchomorów czerwonych to niepokojący dowód na to, jak szybko niebezpieczne teorie potrafią rozprzestrzeniać się w sieci. Choć grzyby te od wieków budziły zainteresowanie kultur szamańskich, ich toksyczność jest faktem, a każdy eksperyment na własnym organizmie może skończyć się wizytą w szpitalu – lub gorzej.
Eksperci apelują: nie wierz w internetowe mity o „cudownych właściwościach muchomorów”. To nie lek, a trucizna, która już zatruła dziesiątki osób w Polsce.
źródło zdjęcia: Canva