Już od pewnego czasu dużo się mówi o zmianach w internecie, które mają na celu sprawować lepszą kontrolę nad prawami autorskimi. Projekt dyrektywy został zaprezentowany przez Komisję Europejską w 2016 roku, a już 26 marca ma odbyć się głosowanie za jej przyjęciem. Pomysł jednak nie spodobał się serwisom, które starają się nagłośnić sprawę i zachęcić do reagowania.
Serwisy
Obecnie można znaleźć komunikaty na stronach internetowych, takich jak Pikio.pl, Demotywatory.pl czy Wykop.pl. Wystarczy jednak, że zamkniemy pojawiającą się informację i nadal swobodnie możemy korzystać z serwisów.
Inną metodę przybrała strona CDA.pl, która zablokowała możliwość korzystania ze swoich usług na 24 godziny wszystkim darmowym internautom. Osoby, które posiadają konto Premium, nadal mogą jednak korzystać ze strony.
Artykuł 11 i 13 Dyrektywy oznacza cenzurę Internetu i ograniczenie naszej wolności słowa. Mamy ostatnią szansę, by to zatrzymać! 26 marca posłowie Parlamentu Europejskiego będą głosować nad nowymi przepisami prawa autorskiego. - można wyczytać w komunikacie.
Zaznacza, że nasz internet może się zmienić po przyjęciu dyrektywy i to, co do tej pory umieszczaliśmy, może być już więcej nieakceptowane.
Komunikaty zawierają odnośnik do strony saveyourlife.pl, który wyjaśnia, że wszystkie udostępniane przez internautów materiały będą przechodziły filtrowanie treści, a jeśli wystąpi podejrzenie naruszenia praw autorskich, to publikacja może zostać zablokowana.
Na stronie zachęcają również, aby kontaktować się telefonicznie lub internetowo z europosłem.
Dołącz do protestów przeciwko cenzurze internetu w formie artykułów 11 oraz 13 unijnej dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym (ACTA2) – czytamy na stronie saveyourinternet.pl
Protest obejmuje również serwisy, które bazują na informacjach udzielanych przez internautów. Do tej pory jednak znaczny sprzeciw wykazała niemiecka i duńska wersja Wikipedii.
Artyści wspierają zmiany
Zainteresowanymi dyrektywą są przede wszystkim branże muzyczne oraz prasowe. W piśmie Urszuli Dudziak i Marka Kościkiewicza, opublikowanym przez dziennikarza Michała Kolanko, można wyczytać:
Zwracam się do Panów z apelem o obronę polskiej kultury, która jest zagrożona przez wielkie, ponadnarodowe, internetowe korporacje. Firmy takie jak Google, Facebook lub YouTube zarabiają setki milionów dolarów na dziełach polskich artystów i autorów. Poza tym, że nie odprowadzają w Polsce podatków lub płacą je w minimalnym zakresie, to również nie dzielą się ogromnymi zyskami z twórcami, dzięki którym osiągają ogromne profity.
Celem tej dyrektywy jest zatem regulowanie wynagrodzeń branż prasowych i muzycznych w zamian za korzystanie z ich pracy. Porozumienie ma również pozwalać na zamieszczanie utworów w ramach cytatu, krytyki lub recenzji.
Nie dotyczy to wszystkich
Porozumienie inaczej odnosi się do serwisów, które są znane i mają swoją pewną pozycję. Firmy, które dopiero zaczynają swoje działanie, będą mogły liczyć na łagodniejsze wymogi i traktowanie. Podobnie jest w przypadku utworów przesyłanych w celach niekomercyjnych do serwisów takich jak Wikipedia. Takie działania nie zostaną objęte porozumieniem.
Do tej pory przeciw dyrektywie stanęła nie tylko Polska, ale również wiele innych państw – między innymi Niemcy, Włochy, Portugalia i Belgia.