Tajemnicze zniknięcie Beaty Klimek. Mąż przerywa milczenie: "Czuję, że ona wciąż żyje"

Beata Klimek, 47-letnia mieszkanka niewielkiego Poradza w Zachodniopomorskiem, zaginęła bez śladu 7 października 2024 roku. Ostatni raz widziano ją tego poranka, gdy odprowadzała dzieci na szkolny autobus. Później nie dotarła już do pracy, a jej telefon nagle przestał odpowiadać. Samochód pozostał zaparkowany przy domu, co wzbudziło poważny niepokój jej bliskich.

Zaginięcie Beaty Klimek

Zaginięcie Beaty od początku budziło wiele pytań. Rodzina i przyjaciele są przekonani, że kobieta nie zniknęła z własnej woli. Pojawiły się też spekulacje, że zniknięcie może mieć związek z trudną sytuacją rodzinną – Beata nadal mieszkała w domu, który dzieliła wcześniej z mężem Janem i trójką dzieci, mimo że ten planował rozwód i był już w związku z nową partnerką, Agnieszką B.

Siostra zaginionej, Katarzyna, nie ukrywa swojego niepokoju:

„Nie mogę nikogo oskarżać bez dowodów, ale wszystko wskazuje na to, że była wtedy sama z mężem. Co mam myśleć?” – pytała w jednym z wcześniejszych wywiadów.

Niedawno Jan Klimek zgodził się na rozmowę z dziennikarzami programu „Uwaga!”. Zapewnia, że nie stracił nadziei i wciąż wierzy, że jego żona żyje. „Mam takie przeczucie – wiem, że ona żyje” – powiedział z przekonaniem.

Jan relacjonuje, że widział Beatę tego dnia rano, kiedy wychodziła z dziećmi. Później jednak nie wie, co się z nią stało. Twierdzi, że jego ojciec zauważył ją jeszcze, jak przechodziła obok domu, a potem podjechał biały bus, który na chwilę się zatrzymał i odjechał. Policja miała go sprawdzić.

Według przyjaciółki Beaty, kobieta miała doświadczać zarówno przemocy fizycznej, jak i psychicznej. Twierdziła, że widziała ślady na ciele zaginionej. Jan Klimek stanowczo temu zaprzecza:

„To kłamstwa. Nigdy nie podniosłem ręki na żonę”.

Kontrowersje budzi też fakt, że to nie on zgłosił zaginięcie żony.

„Nie wiedziałem, że jej nie ma. A od razu padły na mnie oskarżenia” – tłumaczy się mężczyzna.

W kwietniu Jan został zatrzymany pod zarzutem znęcania się nad dziećmi, co skutkowało zakazem zbliżania się do nich. On sam bagatelizuje zarzuty, mówiąc, że chodziło tylko o „klapsa”.

Obecnie mężczyzna mieszka z Agnieszką – swoją nową partnerką – w tym samym domu, gdzie wcześniej żył z Beatą. Twierdzi, że wszystkie rzeczy zaginionej są bezpieczne, zapakowane i gotowe na jej powrót.

„Jeśli wróci, my się wyprowadzimy” – zapewnia.

Pomimo upływu miesięcy, sprawa zaginięcia Beaty Klimek nadal pozostaje niewyjaśniona. Monitoring przy domu tego dnia nie działał, a kiedy dzieci wróciły po południu – matki już nie było.

Śledczy nadal nie przedstawili nikomu zarzutów, a wyniki badania wariografem, któremu poddał się Jan Klimek, uznano za niemiarodajne.

Źródła zdjęć: Canva/

Udostępnij: