Sprawa 42-letniej Mirelli ze Świętochłowic, która przez niemal trzy dekady miała być odizolowana od świata, poruszyła opinię publiczną w całym kraju. Przez wiele dni media informowały o rzekomym przetrzymywaniu kobiety przez jej rodziców w czterech ścianach mieszkania. Teraz jednak na jaw wychodzą nowe ustalenia, które rzucają inne światło na całą historię.
- "Zaginęła" jako nastolatka. Przez 27 lat nikt nie widział Mirelli
- Matka Mirelii zabiera głos
- Trwa śledztwo. Nowe ustalenia w sprawie Mirelli
W lipcu 2025 roku w jednym z mieszkań w centrum Świętochłowic doszło do głośnej awantury, która zapoczątkowała jedno z najbardziej szokujących odkryć ostatnich lat. Sąsiedzi, zaniepokojeni krzykami, wezwali na miejsce policję i pogotowie ratunkowe. To, co służby zastały po wejściu do lokalu, przeraziło nawet doświadczonych funkcjonariuszy. W jednym z pokoi znajdowała się 42-letnia Mirella, kobieta w tragicznym stanie fizycznym i psychicznym, o której sąsiedzi myśleli, że zaginęła niemal trzy dekady temu.
"Zaginęła" jako nastolatka. Przez 27 lat nikt nie widział Mirelli
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Mirella miała zaledwie 15 lat, gdy jej rodzice zamknęli ją w mieszkaniu i niemal całkowicie odizolowali od świata zewnętrznego. Mimo że żyła tuż obok innych ludzi, nie miała kontaktu z nikim spoza rodziny, nie chodziła do szkoły, nie korzystała z opieki medycznej, a nawet nie posiadała dokumentów tożsamości.
Rodzice tłumaczyli sąsiadom, że dziewczyna została porwana lub wyjechała.
To się nie mieści w głowie. Bawiłyśmy się razem, a potem nagle zniknęła – wspominała jedna z mieszkanek, która znała Mirellę z dzieciństwa.
Gdy funkcjonariusze weszli do środka, zastali wychudzoną i przerażoną kobietę. Według relacji sąsiadów, nogi Mirelli były w stanie przypominającym martwicę, a sama kobieta nie była w stanie zejść po schodach.
Widać było, że od bardzo dawna nie opuszczała tego pokoju – mówili świadkowie.
Została natychmiast przewieziona do szpitala, gdzie przez dwa miesiące lekarze walczyli o jej zdrowie. Jak przekazał Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach:
Podczas transportu powiedziała, że od ponad 20 lat nie wychodziła z domu
Matka Mirelii zabiera głos
Po opuszczeniu szpitala, Mirella wróciła do rodzinnego mieszkania. To właśnie tam reporterzy "Faktu" przeprowadzili wizytę, która ujawniła szokujące szczegóły życia kobiety. W jednym z dwóch pokoi, na kanapie, siedziała 42-latka. Towarzyszyła jej matka, która była wyraźnie zirytowana obecnością dziennikarzy.
My już mamy dość tego wszystkiego, niczego od nikogo nie potrzebujemy– powiedziała starsza kobieta. Twierdziła, że zabierali córkę „na działkę do znajomych”, ale nie była w stanie powiedzieć, kiedy to dokładnie miało miejsce.
Zapytana o to Mirella odpowiedziała:
Ojej, no jakiś czas temu, nie pamiętam... Dawno nie wychodziłam, nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
Na co matka zareagowała:
Ona jest teraz ogłupiała, bo ją trzymali w tym szpitalu
Dziennikarze zauważyli, że nad łóżkiem kobiety wisiały dziecięce zabawki z lat 90., a Mirella nie posiada nawet dowodu osobistego. Matka tłumaczyła, że próbowała go załatwić, ale:
Ja ładnie piszę, ale ona się zacięła i koniec było. Sama nie wiem, czemu
Brak dokumentów sprawił, że Mirella nie figurowała w systemie. Nie miała dostępu do renty, pomocy społecznej ani innych świadczeń.
Ja mam emeryturę i mój mąż też, nie chcemy żadnej pomocy. Jezus Maria, jestem załamana, nie przeżyję... Po co nam te ubrania, kurtki, co ludzie teraz przynoszą – mówiła matka.
Trwa śledztwo. Nowe ustalenia w sprawie Mirelli
Sprawą zajęła się policja oraz Ośrodek Pomocy Społecznej. Początkowo zakładano, że Mirella była więziona przez ponad 25 lat, jednak oficjalny komunikat policji nie potwierdził tych doniesień.
Ustalenia przeprowadzone podczas interwencji nie wskazywały na możliwość popełnienia przestępstwa na szkodę 42-latki – poinformowała świętochłowicka policja.
Służby apelują o rozwagę i powstrzymanie się od spekulacji, podkreślając, że żadne wcześniejsze zgłoszenia o zaginięciu kobiety nie wpłynęły, a pod tym adresem nie odnotowano wcześniejszych interwencji.
Dziś Mirella wciąż mieszka z rodzicami. Służby zapowiedziały wszczęcie postępowania wyjaśniającego, a sprawą interesuje się także prokuratura. Na razie jednak nie ma dowodów na to, że kobieta była przetrzymywana wbrew swojej woli. To jednak nie zmienia faktu, że przez ponad 25 lat żyła w izolacji, jakiej trudno sobie wyobrazić w XXI wieku.
źródło zdjęć: Canva