W północnej części Hongkongu rozgrywa się prawdziwy dramat – potężny pożar wybuchł w kompleksie mieszkaniowym Wang Fuk Court, doprowadzając do ogromnych zniszczeń i tragicznych strat. Co najmniej cztery osoby nie żyją, w tym jeden ze strażaków, a wielu mieszkańców wciąż pozostaje uwięzionych w płonących budynkach. Strażacy i służby ratunkowe prowadzą desperacką walkę z czasem, by uratować jak najwięcej ludzi.
Pożar w Hongkongu
W środowy poranek północna dzielnica Tai Po w Hongkongu stała się miejscem jednej z najtragiczniejszych katastrof ostatnich lat. W kompleksie mieszkaniowym Wang Fuk Court wybuchł ogromny pożar, który w ciągu zaledwie kilkunastu minut rozprzestrzenił się na kilka sąsiednich budynków. Bilans ofiar jest tragiczny, zginęły co najmniej cztery osoby, a wiele osób pozostaje uwięzionych w płonących mieszkaniach. Akcja ratunkowa trwa bez przerwy.
Zgodnie z pierwszymi ustaleniami, ogień pojawił się na jednym z pięter wieżowca i błyskawicznie objął kolejne kondygnacje oraz pobliskie budynki. To właśnie bambusowe rusztowania, które nadal powszechnie stosuje się w hongkońskim budownictwie, stały się jednym z głównych kanałów rozprzestrzeniania się płomieni. Ich obecność prawdopodobnie okazała się śmiertelnym zagrożeniem, przyspieszając rozprzestrzenianie ognia w sposób trudny do opanowania.
Na miejscu działa kilkaset osób, strażacy, ratownicy, policja. Ewakuacja prowadzona jest z ziemi i z powietrza, przy użyciu wysięgników, drabin i helikopterów. Sceny, które rozgrywają się w dzielnicy Tai Po, przypominają film katastroficzny: mieszkańcy machają ręcznikami z okien, krzyczą o pomoc, gęsty dym spowija całe osiedle.
W środku płonącego wieżowca uwięzieni są ludzie – informuje Reuters.
Co najmniej cztery osoby zginęły w pożarze kompleksu mieszkaniowego w Hongkongu. Jedną z ofiar jest strażak – czytamy dalej.
Tragiczne ofiary pożaru
Jak poinformował Departament Usług Informacyjnych, wśród ofiar jest strażak, który zginął podczas próby ratowania uwięzionych lokatorów. Pozostałe trzy ofiary to osoby cywilne, najprawdopodobniej mieszkańcy, którzy nie zdołali wydostać się z płonących pomieszczeń na czas. Liczba rannych głównie z poparzeniami i objawami zatrucia dymem, wciąż rośnie.
Dla wielu osób, którym udało się uciec z pożaru, dramat trwa nadal. Mieszkańcy ewakuowani zostali do tymczasowych schronisk, gdzie próbują dojść do siebie po traumatycznych przeżyciach. Władze miasta zaapelowały do opinii publicznej o zachowanie spokoju, jednocześnie zapewniając, że służby robią wszystko, by sytuację opanować.
Eksperci ds. bezpieczeństwa alarmują, że bambusowe rusztowania – choć charakterystyczne dla Hongkongu – są wyjątkowo niebezpieczne w kontekście pożarów. Działają jak pionowy przewodnik dla płomieni, przenosząc ogień błyskawicznie z piętra na piętro. W dodatku stare budynki, które często nie spełniają współczesnych norm przeciwpożarowych, zwiększają ryzyko podobnych tragedii.
Na razie nacisk położony jest na akcję ratunkową, która toczy się z minuty na minutę w coraz trudniejszych warunkach. Dopiero później rozpoczną się dochodzenia i analiza przyczyn pożaru, których domagają się zarówno eksperci, jak i przerażeni mieszkańcy innych osiedli.
W środku płonących budynków wciąż znajdują się ludzie, którzy desperacko wzywają pomocy – przekazuje publiczny nadawca RTHK.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje 22-letnia piosenkarka! Tragiczne okoliczności!