"Musisz iść sama" - Poruszające słowa siostry Joanny Kołaczkowskiej o jej odejściu

Siostra Joanny Kołaczkowskiej, Agnieszka Kamys, była przy niej w jej ostatnich dniach życia i dziś dzieli się poruszającym świadectwem tych chwil. Opowiedziała o niezwykłym doświadczeniu, które, jak sama przyznaje, trudno nazwać inaczej niż spotkaniem „na granicy światów”. Jej słowa pokazują, jak wielka więź i miłość łączyły obie siostry oraz jak ważna była obecność rodziny przy artystce w czasie choroby.

Joanna Kołaczkowska przez lata była jedną z najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny kabaretowej. Urodzona w Polkowicach, ukończyła studia pedagogiczne w Zielonej Górze, ale to właśnie kabaret stał się jej życiową drogą. Najpierw związała się z legendarnym Kabaretem Potem, a później współtworzyła grupę Hrabi, która zdobyła serca publiczności w całej Polsce. Jej niezwykłe poczucie humoru, błyskotliwa improwizacja i ogromna charyzma sprawiły, że zyskała status artystki wyjątkowej.

Szeroka publiczność zapamiętała ją także jako Dorin Owens w kultowych „Spadkobiercach”, a także z występów na deskach Teatru Polonia i Kamienica. Zajmowała się również dubbingiem i współtworzyła kino niezależne.

W kwietniu jej przyjaciele z kabaretu Hrabi przekazali poruszającą wiadomość.  U Joanny zdiagnozowano nowotwór. Fani i przyjaciele zostali poproszeni o modlitwę i wsparcie. Niestety, choroba okazała się bezlitosna, po niespełna trzech miesiącach artystka zmarła, mając 59 lat.

Pogrzeb odbył się 28 lipca w warszawskim kościele św. Karola Boromeusza. Uroczystości miały intymny, osobisty charakter, zgodny z życzeniem samej Joanny. Przyszły tłumy, nie tylko, by pożegnać artystkę, ale przede wszystkim człowieka pełnego ciepła, dobroci i wrażliwości.

https://www.instagram.com/p/DMRzYPvow1O/

Wzruszające wyznanie siostry Kołaczkowskiej

Joanna Kołaczkowska miała wokół siebie rodzinę, bliskich i przyjaciół, na których zawsze mogła liczyć, zarówno w chwilach radości, jak i w czasie choroby. Otaczali ją troską, wsparciem i obecnością, które dawały jej siłę do walki z przeciwnościami. Jedną z najważniejszych osób była jej siostra Agnieszka Kamys, która towarzyszyła Joannie do ostatnich chwil, dzieląc się później wstrząsającym i wzruszającym wspomnieniem ich ostatniego spotkania.

Kilka dni przed śmiercią Joanny jej siostra, Agnieszka Kamys, przeżyła moment, który określiła jako niezwykłe spotkanie na granicy dwóch światów. W rozmowie z magazynem Twój Styl podzieliła się intymnym wspomnieniem ostatnich chwil z ukochaną siostrą.

Na cztery dni przed jej odejściem wydarzyło się coś, czego nie potrafię nazwać inaczej niż spotkaniem na granicy światów – wyjawiła siostra artystki


Trzymałam ją za rękę, zamknęłam oczy i poprosiłam: Asia, jeśli chcesz, mów do mnie. I wtedy w sercu usłyszałam jej głos. Spokojny, pewny. Powiedziała, że nic ją nie boli i jest spokojna. A kiedy spytałam, gdzie jest, odpowiedziała: Stoję przed bramą. Widziałam tę bramę. Ogromną, ciężką, nowoczesną, zbudowaną z dwóch monumentalnych płyt w kolorze écru. Przez otwarte wrota widać było światło i ludzi, którzy wchodzili tam powoli, w swoim tempie. Powiedziałam jej: Asia, dalej już nie pójdę, musisz iść sama. I ona poszła – dodała Kamys

Słowa Agnieszki Kamys to niezwykle poruszające świadectwo ostatnich chwil Joanny Kołaczkowskiej, artystki, która na scenie rozśmieszała miliony, a w życiu prywatnym pozostawała osobą pełną empatii, ciepła i duchowej głębi.

Zobacz także: Nowe ustalenia! Ryszard Rynkowski ma być przesłuchany ws. śmierci żony!

źródło zdjęć: @joanna_kolaczkowska

Udostępnij: