Marta Nawrocka, pierwsza dama Polski, przerwała milczenie i udzieliła pierwszego tak szczerego wywiadu. W rozmowie z magazynem Viva! opowiedziała, jak naprawdę wygląda ich życie w Pałacu Prezydenckim.
Jeszcze niedawno wstawała o świcie, by brać udział w kontrolach celnych. Dziś budzi się w Pałacu Prezydenckim jako pierwsza dama. Marta Nawrocka, żona prezydenta Karola Nawrockiego, od kilku miesięcy pełni jedną z najbardziej symbolicznych ról publicznych w Polsce. I choć na co dzień pojawia się w mediach znacznie rzadziej niż jej mąż, to teraz zdecydowała się przerwać milczenie i opowiedzieć o swoim nowym życiu.
W wywiadzie udzielonym magazynowi Viva! Nawrocka odsłoniła kulisy swojej codzienności, a także podzieliła się refleksją na temat tego, jak wygląda jej nowa rola, od zaplecza. To historia kobiety, która zrezygnowała z uporządkowanego zawodowego życia, by odnaleźć się w rzeczywistości pełnej kamer, wystąpień i protokołu.
Szczery wywiad Marty Nawrockiej
Marta Nawrocka przez 18 lat pracowała w Służbie Celno-Skarbowej. Jak sama mówi, to była dla niej nie tylko praca, ale również służba, misja i ogromna odpowiedzialność. Odejście nie przyszło łatwo, jednak wiedziała, że zmiana jest nieunikniona. Teraz, zamiast walczyć z przemytem i nielegalnym hazardem, wspiera męża w codziennej pracy na rzecz kraju. Jednak nie wszystko się zmieniło.
Wiem tylko, że nie będę już nigdy wstawała o czwartej rano na akcje, że nie będę zwalczać nielegalnego hazardu w Trójmieście, że to zamknięta droga. […] Ale jedno jest pewne. Że zawsze będzie Karol, nasze dzieci, koty i ja. No i może za jakiś czas dołączy do nas… pies
Nowa funkcja nie sprawiła, że Marta Nawrocka porzuciła codzienne rytuały. Choć mogłaby zlecić wszystko obsłudze pałacowej, zdecydowała, że woli trzymać kontrolę nad zwykłymi sprawami, gotowaniem, praniem, porządkiem. To jej sposób na zachowanie wewnętrznej równowagi w zupełnie nowej rzeczywistości.
Dom jest miejscem, gdzie nie ma protokołu, tylko miłość, normalność i śmiech. […] Już po tygodniu postanowiłam, że część posiłków będę przygotowywała sama. Nie chcę zbyt często angażować obcych w naszą codzienność, lubię mieć porządek wokół siebie i lubię dbać o niego na bieżąco. Zawsze prałam sama i nadal piorę, bo lubię. Naprawdę lubię wywieszać pachnące pranie. Proszę mi wierzyć, to daje mi spokój.
W rozmowie nie zabrakło odniesień do jej spotkania z Agatą Kornhauser-Dudą, poprzednią pierwszą damą. Dla Nawrockiej było to ważne wydarzenie, nie z powodów formalnych, ale osobistych. Z szacunkiem mówi o doświadczeniu poprzedniczki, jednocześnie wyraźnie zaznaczając, że każda kobieta pełni tę rolę inaczej, zgodnie ze swoją wrażliwością i charakterem.
Nie nazwałabym tego przeciwieństwem i nie chciałabym być porównywana do poprzednich pierwszych dam. Każda kobieta, która znalazła się w tej niezwykłej, a zarazem delikatnej roli, oddała jej część siebie na swój własny sposób i według swojej własnej wrażliwości. Nie ma jednej recepty na to, jak być pierwszą damą. […] Spotkałam się z nią, żeby porozmawiać o tym, co mnie czeka. Opowiedziała. Doradziła. Było to dla mnie bardzo ważne spotkanie. Pani Agata Duda wybrała drogę bez rozgłosu medialnego, ale znaczącą i wartościową. W jej działaniu było wiele dobra, które nie zawsze dostrzegała opinia publiczna.
Choć życie Marty Nawrockiej zmieniło się diametralnie, ona wciąż podkreśla, że rodzina jest dla niej na pierwszym miejscu. To wokół niej buduje codzienność, także tę pałacową. Wspólne posiłki, śmiech, zwykłe obowiązki. Nie chce, by jej bliscy czuli się „na salonach”, tylko „u siebie”. A to podejście wyraźnie przekłada się na to, jak postrzegają ją Polacy, w sondażach zyskuje uznanie i sympatię za swoją szczerość, naturalność i brak sztuczności.

ZOBACZ TAKŻE: Karol Nawrocki podjął decyzję! Zapowiada konkretne wsparcie dla seniorów!
źródło zdjęć: Kapif