Magdalena Boczarska i Mateusz Banasiuk są razem już od 2014 roku i wspólnie wychowują syna Henryka. Choć są parą z długim stażem, nigdy nie zdecydowali się na ślub – i wcale nie czują takiej potrzeby. Aktorka niedawno otworzyła się na ten temat w podcaście Anny Nowak-Ibisz „Porozmawiajmy przy herbacie”, który ukazał się 19 listopada.
- Czym jest „rzymskie małżeństwo”?
- Zadbali o zabezpieczenie prawne
- Ślub? „Nie jest mi to naprawdę do niczego potrzebne”
- Wzajemne zrozumienie dzięki wspólnemu zawodowi
Choć oboje są znani i aktywni zawodowo, nie eksponują życia prywatnego w mediach, a o swojej relacji mówią rzadko. Tym razem Boczarska zrobiła wyjątek i w rozmowie z Nowak-Ibisz opowiedziała, dlaczego formalizacja związku nie jest dla niej konieczna.
Czym jest „rzymskie małżeństwo”?
W rozmowie pojawiło się określenie „rzymskie małżeństwo”, które idealnie opisuje ich relację. Jak wyjaśniła prowadząca podcast:
Jest takie pojęcie 'rzymskie małżeństwo', które bierze się z tego, że w Rzymie sam fakt, że ludzie decydują się na to, że chcą ze sobą być, wystarczał. Nie potrzebny był im żaden papier – powiedziała Anna Nowak-Ibisz.
Magdalena Boczarska potwierdziła, że ta definicja trafnie oddaje ich podejście do życia. Dla niej i Banasiuka najważniejszym wydarzeniem w związku były narodziny dziecka, nie ceremonia ślubna.
Zadbali o zabezpieczenie prawne
Choć ślub nie jest im potrzebny, świadomie podeszli do kwestii formalnych. W czasie pandemii uświadomili sobie, jak istotne jest zabezpieczenie się na wypadek nieprzewidzianych sytuacji.
W pandemii zrozumieliśmy, jak bardzo ważne jest to, żeby się notarialnie zabezpieczać na wypadek różnych rzeczy, gdyby ktoś wylądował w szpitalu. Teraz już mamy mnóstwo spraw poukładanych – powiedziała Boczarska.
To pokazuje, że mimo braku ślubu, para dba o swoją przyszłość i bezpieczeństwo najbliższych.
Ślub? „Nie jest mi to naprawdę do niczego potrzebne”
W wywiadzie aktorka szczerze wyjaśniła, że nie czuje potrzeby bycia „żoną”. Bardziej liczy się dla niej jakość relacji niż jej formalny status.
Czy ja mam taką potrzebę, żeby być żoną i mówić 'mój mąż'? No nie, mówię: 'mój ukochany', 'mój partner', 'ojciec mojego dziecka'. Nie zmieni mi to mojej pewności siebie, stabilizacji ani mojego statusu – przyznała.
Dodała również, że brak ślubu nie jest żadną formą buntu czy manifestu:
Mi to nie jest naprawdę do niczego potrzebne. Nie wiem, co życie przyniesie... obce mi są jakiekolwiek deklaracje, ale tak, jak jest teraz, jest mi dobrze – podkreśliła.
Wzajemne zrozumienie dzięki wspólnemu zawodowi
Magdalena Boczarska zauważyła również, że ogromnym atutem ich relacji jest to, że oboje są aktorami. Dzięki temu łatwiej im się zrozumieć i wspierać w pracy oraz życiu codziennym.
Nie wiem, czy ktokolwiek inny byłby w stanie mnie zrozumieć. (...) To są te momenty, kiedy wie, że ja wrócę cztery godziny później do domu, że potrzebuję po zdjęciach usiąść i chwilę być sama ze sobą – mówiła.
To wzajemne zrozumienie sprawia, że ich związek działa bez zarzutu, mimo że nie ma „papierka”.
Źródło zdjęć: KAPiF