Poruszona Lewandowska komentuje śmierć skatowanego Kamilka

Ponad miesiąc temu do szpitala trafił skatowany przez ojczyma 8-letni Kamilek z Częstochowy. Niestety chłopca nie udało się uratować i dziecko zmarło w miniony poniedziałek. Wiele osób komentowało sprawę okrutnej historii chłopca. Do ich grona dołączyła Anna Lewandowska – „Nie potrafię przejść obojętnie obok historii Kamilka” – zaczęła swój wpis żona Lewego.

Historia skatowanego Kamilka poruszyła niemal wszystkie osoby, które o niej słyszały.

Ponad miesiąc temu media przekazały szokujące informacje o tym, że 8-letni chłopiec z Częstochowy trafił do szpitala z poważnymi poparzeniami na ciele. Szybko okazało się, że Kamilek był maltretowany przez partnera swojej matki. Chłopiec był bity, przypalany, a zanim trafił do szpitala, został również poparzony. Chociaż Kamilek mieszkał razem ze swoją matką i innymi osobami, nikt nie zareagował i nie zadzwonił po pomoc medyczną. Dopiero po kilku dniach, gdy biologiczny ojciec chłopca odwiedził syna i powiadomił odpowiednie służby, chłopiec trafił do szpitala, gdzie lekarze zaczęli walkę o jego życie.

8-letni Kamilek miał na ciele liczne poparzenia, a w związku z tym, że nie zostały odpowiednio opatrzone, w rany wdało się zakażenie. Chłopiec został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Niestety u Kamilka doszło do niewydolności wielonarządowej oraz oddechowej i dziecko musiało zostać podłączone pod ECMO. Stan chłopca kilka dni temu drastycznie się pogorszył, a jego ojciec przekazał, że Kamilek otrzymał nawet ostatecznie namaszczenie. Niestety lekarzom nie udało się uratować życia chłopczyka i 8-latek zmarł 8 maja, o czym poinformował szpital na swoim oficjalnym profilu.

Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi.(…) – napisano na profilu szpitala

Lewandowska o śmierci Kamilka

Chociaż wiele osób miało nadzieje, że chłopiec wyzdrowieje, niestety doszło do najgorszego z możliwych scenariuszy i Kamilek zmarł.

Historia Kamila poruszyła wiele osób, w tym Annę Lewandowską, która po tym, jak media obiegła informacja o śmierci skatowanego chłopczyka, zamieściła na sieci emocjonujący wpis.

To będzie inny post niż zwykle, ale nie potrafię przejść obojętnie obok historii Kamilka, o której dziś piszą wszystkie media. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak złym trzeba być człowiekiem, aby podnieść rękę na dziecko, uderzyć czy wyrządzić mu krzywdę – napisała Anna

Żona „Lewego” nie ukrywała oburzenia, że społeczeństwo często odwraca wzrok od podobnych historii i nie reaguje na krzywdę innych.

W artykułach dziennikarze zadają bardzo ważne pytanie - jak to się stało, że nikt nic nie widział? Co jakiś czas słyszymy o takich tragicznych wydarzeniach, które dotyczą dzieci. Nie znam szczegółów tej sprawy, więc nie będę wyciągać pochopnych wniosków pod adresem żadnej instytucji. Ale poza instytucjami, jesteśmy także my - społeczeństwo. Często wiele osób udaje, że nie widzi, nie słyszy, bo tak wygodniej, tak łatwiej… po co wtrącać się w nie swoje sprawy? A właśnie po to, by w takich sytuacjach chronić dzieci, które w zderzeniu z agresją dorosłych są całkowicie bezbronne – dodała

Lewandowska w swoim poście wystosowała apel, aby zwracać uwagę na co dzieje się dookoła i reagować na krzywdę innych.

Żadne dziecko nie funkcjonuje w próżni. Są sąsiedzi, dalsza rodzina, znajomi, szkoła oraz inne instytucje. Patrzmy na to, co dzieje się wokół nas. Zwracajmy uwagę na to, czy za ścianą słyszymy płacz dziecka, albo widzimy inne niepokojące sygnały. Uczmy nasze dzieci, aby w szkole także zwracały uwagę na to, dlaczego kolega czy koleżanka z klasy ma złamaną rękę albo siniaki. Niech zapytają, co się stało… Nie bądźmy obojętni - niby tak proste, a jednak takie trudne – zakończyła

Udostępnij: