Nie żyje skatowany Kamilek z Częstochowy…

Tragiczna informacja spłynęła do mediów 8 maja. Nie żyje skatowany przez ojczyma 8-letni Kamilek…

Miesiąc temu do szpitala trafił 8-letni Kamilek z Częstochowy, po tym jak został zmaltretowany i skatowany przez swojego ojczyma. Dziecko było bite, oblewane wrzątkiem i przypalane. Ojczym rzucił także chłopcem o rozgrzany piec kaflowy. Kamilek z licznymi obrażeniami, w ciężkim stanie trafił do katowickiego szpitala. Wcześniej przez kilka dni matka chłopca nie wezwała pomocy do synka…

Stan 8-latka był bardzo poważny. Lekarze walczyli o życie chłopca, który został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Malec walczył z chorobą oparzeniową i ostrą niewydolnością oddechową. Ponadto w jego organizmie rozwinęło się ciężkie zakażanie. U dziecka wystąpiła niewydolność wielonarządowa:

Na to złożyło się bardzo wiele czynników: od oparzenia, po inne urazy, których doznał Kamil. Zakażenie się rozwinęło. Oparzenia i inne urazy wywołały lawinę zmian zapalnych w organizmie. Z tego powodu stan zdrowia Kamilka pogarsza się – mówił dr Andrzej Bulandra.

W ostatnich dniach stan Kamilka znacznie się pogorszył. Biologiczny ojciec dziecka poinformował, że jego syn otrzymał ostatnie namaszczenie:

Przytuliłem go. Potrzymałem za rączkę... Kamilku, nie zostawiaj nas, czeka na ciebie braciszek.

ZOBACZ TAKŻE: Dramatyczne doniesienia w sprawie skatowanego Kamilka

Ojciec prosił także o modlitwę za zdrowie jego synka:

Z każdą godziną jest coraz gorzej, serce wydolne jest tylko na 3 procent, mózg jeszcze pracuje… Liczę na cud i proszę o to Boga oraz wszystkich, którym zależy na moim dziecku. Módlmy się o cud i wyprośmy go dla Kamilka.

Nie żyje skatowany Kamilek

Niestety cud się nie dokonał i Kamilek zmarł 8 maja. Informacja na temat śmierci dziecka pojawiła się na profilu Górnośląskiego Centrum:

"Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi.

Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał.

Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m.in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz w wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca.

W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, którzy tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka."

Udostępnij: