Mąż Justyny Kowalczyk zginął 17 maja, gdy podczas jednej ze swoich wypraw porwała go lawina. Tragiczna śmierć Kacpra Tekieli wstrząsnęła całą Polską. W mediach pojawiły się informacje na temat okoliczności dramatycznych wydarzeń i śmierci polskiego alpinisty.
Śmierć męża Justyny Kowalczyk
18 maja w mediach pojawiła się tragiczna informacja o śmierci polskiego alpinisty, a prywatnie męża Justyny Kowalczyk- Kacpra Tekieli. Mężczyzna wraz z rodziną przebywał w szwajcarskich Alpach, gdzie zdobywał kolejne czterotysięczniki.
"Niestety to prawda, chociaż bardzo smutna - Kacper Tekieli zginął 17 maja w lawinie na Jungfrau. Był nie tylko świetnym wspinaczem, ale emanującym pozytywną energią człowiekiem. Rodzinie i przyjaciołom składamy wyrazy współczucia" – czytamy w poście zamieszczonym przez Polski Związek Alpinizmu.
Tragiczne wydarzenia rozegrały się po zdobyciu szczytu Jungfrau (4158 m.n.p.m). Podczas zejścia z góry Tekieli zginął pociągnięty przez lawinę. Ciało polskiego alpinisty znaleziono w czwartek rano.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje mąż Justyny Kowalczyk!
Okoliczności śmierci Kacpra Tekieliego
Super Express dotarł do informacji, jak przebiegała akcja ratownicza męża Justyny Kowalczyk. Jak się okazuje to żona alpinisty poinformowała służby. Kacper od dłuższego czasu nie kontaktował się z rodziną:
"To zaniepokoiło jego żonę, która straciła z nim jakikolwiek kontakt. Zaniepokojona postanowiła poprosić o pomoc znanego polskiego narciarza wysokogórskiego Andrzeja Bargiela"
To właśnie Andrzej Bargiel odnalazł ciało Kacpra Tekieli.
Jak informują media, Tekieli zdobył szczyt wejściem alpinistycznym, a następnie zaczął zjeżdżać ze szczytu, czym prawdopodobnie wywołał lawinę.
"W czasie zjazdu doszło do podcięcia małej lawiny, co w branży alpinistycznej nazywane jest deską śnieżną".
Jeden z portali podał, że mąż Justyny Kowalczyk spadł z aż 1200 metrów, pociągnięty przez lawinę. Ujawniono także w jakim stanie znajdowało się ciało Kacpra Tekieli w momencie odnalezienia.
„To wysokość, po upadku, z której zazwyczaj z człowieka niewiele zostaje, ale w tym wypadku ciało było w stanie, pozwalającym na identyfikację. Oznacza to, że poduszka śnieżna była głęboka”
Na temat ostatnich wydarzeń wypowiedział się także Andrzej Marcisz, przyjaciel zmarłego Tekieli. Ocenił, że śmierć polskiego alpinisty mogła być okropna:
"To mogło być też tak, że on po prostu z tą lawiną spadł. Ze względu na to, że nie miał mu kto pomóc, bo był sam, mógł zamarzać. To mogła być okropna śmierć"