Justyna Kowalczyk-Tekieli zamieściła w mediach społecznościowych poruszający wpis związany ze śmiercią męża. Opublikowała wiersz Wisławy Szymborskiej, który obrazuje co teraz przeżywa: „Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma”.
Kacper Tekieli - jeden z czołowych polskich wspinaczy, którego celem było zdobycie wszystkich 82 czterotysięczników, zginął tragicznie 18 maja w lawinie w Alpach. Miał zaledwie 38 lat.
Informację jako pierwszy podał portal dts24.pl - przekazał ją Polski Związek Alpinizmu za pośrednictwem Facebooka:
„Nauczył nas, że trzeba żyć, bo życie jest za krótkie”Niestety 17 maja, spadł podczas zejścia wraz z lawiną (deską śnieżną) na północną stronę góry... - czytamy na portalu wspinanie.pl.
30 maja w Gdańsku na Cmentarzu Oliwskim odbyło się ostatnie pożegnanie. Jego żona, Justyna Kowalczyk- Tekieli żegnała męża:
Nauczył nas, że trzeba żyć, bo życie jest za krótkie na to, by przejmować się pierdołami. Będziemy zdobywać góry.
ZOBACZ TAKŻE: "Poczułam się, jakbym dostała pięścią w brzuch". Bardzo złe wieści na temat Bruce`a Willisa!
Justyna Kowalczyk- Tekieli w poruszającym wpisieJustyna postanowiła od razu spełnić obietnice daną mężowi i już 2 czerwca weszła na Giewont. Wieczorem w swoich mediach społecznościowych udostępniła poruszający wpis. Grafikę z czarnym kotem opisała wierszem Wisławy Szymborskiej zatytułowanym "Kot w pustym mieszkaniu". Poetka napisała go po śmierci swojego partnera Kornela Filipowicza.
„Kot w pustym mieszkaniu”- Wisława Szymborska
Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek.