Filip Chajzer długo zapowiadał wydanie swojej autobiografii. Ostatecznie, 15 kwietnia miała miejsce premiera książki, w której Chajzer otwiera się na temat swoich życiowych tragedii. Najbardziej poruszającym fragmentem publikacji jest opis tragicznej śmierci jego syna, Maksymiliana, która głęboko wpłynęła na jego życie i psychikę.
Filip Chajzer jest jednym z najbardziej lubianych polskich dziennikarzy. Nie da się ukryć, że gdy prezenter ogłosił, że wydaje własną książkę, informacja ta była nie lada gratką dla fanów Chajzera. Jeszcze zanim książka pojawiła się w sprzedaży, do sieci trafiły fragmenty autobiografii Filipa, a momenty, w których dziennikarz wrócił pamięcią do śmierci swojego syna, sprawiają, że łzy same napływają do oczu.
Chajzer chciał targnąć się na swoje życie
W 2015 roku, Maksymilian Chajzer zginął w dramatycznym wypadku samochodowym, gdy podróżował ze swoim dziadkiem. Ich pojazd zderzył się z ciężarówką, niestety chłopczyk nie przeżył i zginął, mając zaledwie 9 lat. Ta bolesna strata wstrząsnęła Filipem Chajzerem do tego stopnia, że zdecydował się na próbę samobójczą, o czym szczegółowo opowiada w swojej książce. W przejmujących słowach wyznał, jak bardzo ta tragedia pozbawiła go sensu życia.
Autobiografia zatytułowana "Niejednoznacznie pozytywny" odsłania również kulisy próby samobójczej Chajzera, którą w ostatniej chwili udaremniła niespodziewanie wracająca do domu partnerka, Małgorzata Walczak. To ona okazała się nieocenionym wsparciem w tych najcięższych chwilach.
Miałem tylko jedną próbę samobójczą, zresztą nieudaną. Bo moja dziewczyna akurat wróciła do domu, kiedy wcale nie miała wrócić, a potem dalej pisałem.
Chajzer nie ukrywa, że pisanie książki miało dla niego działanie terapeutyczne. Jest to szczere wyznanie człowieka, który mierzy się z największymi życiowymi tragediami.
Książka Chajzera
Książka "Niejednoznacznie pozytywny" stanowi zbiór różnorodnych doświadczeń i emocji Filipa Chajzera, które nie zawsze są łatwe do zrozumienia. Dziennikarz dzieli się swoimi najintymniejszymi przeżyciami, co czyni tę publikację wyjątkowo osobistą i poruszającą.
Kiedy wydaje ci się, że już do końca będziesz podążać prosto wyznaczoną ścieżką, ona nagle zmienia bieg o sto osiemdziesiąt stopni. A życie zamiera w jednym przerażającym momencie. To już wiem. Tego już doświadczyłem. Wiem również, że przeszłość bywa iluzją, a przyszłość jest na tyle niepewna, że nie sposób zbudować na niej wiarygodną opowieść. Pewna jest tylko Miłość. Uczucie, które powinno przetrwać dłużej niż ja czy mój Syn. - pisze w książce Chajzer
Filip nie ukrywał, że po śmierci syna zachorował na depresję. Wyjście na prostą nie było dla niego łatwe. Fragment ksiązki Chajzera, w którym pisze o tym jak "wegetował", może rozbić serce na miliony kawałków.
Wyobraźcie mnie sobie teraz przed komputerem. Jestem goły, rozczochrany, nie mam siły się ubrać. Jest 17 sierpnia 2015 roku, godzina 11:24.
Nie mam co zrobić z dniem, wegetuję. Nie mam żadnych planów, zadań. Umyłem zęby. To wszystko. Co kilka minut wycieram klawiaturę. To teraz moje zadanie. Potem pojadę na cmentarz, zobaczyć czy wszystko okej. I tyle. Na razie żyje po nic. Od skoku nastroju do zjazdu na dno własnej psychiki. Umiem już jeździć na rowerze, zrobić zakupy, zatankować auto.
Tylko co z tego?
Misiu, może mieliśmy mało czasu, ale cisnęliśmy go jak cytrynę nad dorszem w Juracie. Do ostatniej kropli, prawda ? Tam, na górze, będziemy mieli go nieskończoność. Tam podobno wszystko jest myślą.
Zobacz także: Filip Chajzer o pogrzebie swojego syna: "Opowiem to drastycznie, żeby wszyscy zrozumieli"