Od chwili, gdy Anita, żona Adriana, opowiedziała o ich dramatycznej sytuacji w programie „Dzień Dobry TVN”, zbiórka na leczenie jej męża zaczęła przyspieszać w zawrotnym tempie. W zaledwie kilka dni udało się zebrać ponad 1 200 000 złotych! To wyjątkowy wynik, który pokazuje, jak wielką siłę ma solidarność i empatia.
Adriana i Anitę poznaliśmy w wyjątkowych okolicznościach – na oczach milionów widzów, w trzeciej edycji programu „Ślub od pierwszego wejrzenia”, która miała swoją premierę w 2018 roku. Byli pierwszą parą w historii tego formatu w Polsce, która postanowiła kontynuować związek po zakończeniu programu. Ich decyzja, by zawalczyć o siebie i dać szansę uczuciu, które dopiero się rodziło, okazała się początkiem pięknej historii.
Od tamtej pory ich życie układało się niemal bajkowo. Wzięli ślub cywilny, zamieszkali razem, zostali rodzicami. Wychowują dwójkę dzieci – kilkuletniego Jerzyka i młodszą Biankę. Zawsze uśmiechnięci, zgrani, wspierający się nawzajem – przez lata byli dla wielu par wzorem, że miłość może być prawdziwa, nawet jeśli zaczyna się nietypowo.
Jednak los w brutalny sposób wystawił ich rodzinę na próbę, której nikt się nie spodziewał.
Glejak IV stopnia
Kilka miesięcy temu świat Adriana i Anity rozpadł się na kawałki. Adrian nagle zaczął odczuwać bardzo silne bóle głowy, a także doświadczył omamów. Pierwsze badania nie dawały jasnej odpowiedzi, aż w końcu padła najgorsza możliwa diagnoza – glejak IV stopnia, czyli najbardziej agresywny nowotwór mózgu.
Pewnego dnia Adrian nagle dostał silnego bólu głowy i omamów. Po skomplikowanej diagnostyce usłyszeliśmy straszne słowa: glejak IV stopnia – najbardziej agresywny nowotwór mózgu.
Jak opisała Anita na stronie zbiórki, w jednej chwili ich życie zupełnie się zmieniło. Strach, niepewność, rozpacz. A zaraz obok – mobilizacja, siła i walka. Adrian przeszedł pierwszą operację usunięcia guza, a później lekarze planowali rozpocząć standardowe leczenie: chemioterapię i radioterapię.
Niestety, zaledwie w dniu, gdy miało się rozpocząć leczenie, nowotwór zaatakował ponownie. Potrzebna była druga, natychmiastowa operacja, którą przeprowadzono 1 października. Udało się usunąć cały guz, ale to wciąż nie koniec tej dramatycznej historii.
Świat się zatrzymał. Szybka operacja, potem kolejna, powikłania, strach i łzy. A jednocześnie niezwykła siła Adriana – zawsze z uśmiechem, zawsze z otuchą dla innych.
W czasie, gdy Adrian leżał w szpitalu, jego dzieci każdego dnia pytały o tatę. Rysowały dla niego laurki, przytulały go najmocniej, jak tylko potrafiły, gdy mogli się zobaczyć.
Adrian ma dla kogo żyć – dla nas i dla dzieci. Każdego dnia, gdy był w szpitalu, pytali o tatę, rysowali laurki, przytulają go najmocniej jak potrafią. On sam wychował się bez ojca i jego największym marzeniem jest być obecnym tatą dla Jerzyka i Bianki.
Właśnie dla nich Adrian walczy. Z każdym dniem słabnie fizycznie, ale nie traci ducha. Jest gotów zrobić wszystko, by móc patrzeć, jak jego dzieci dorastają.
Glejak IV stopnia to przeciwnik, którego nie da się pokonać tylko tradycyjną metodą. Anita i rodzina Adriana rozpoczęli intensywne poszukiwania alternatywnych metod leczenia. Szansa pojawiła się w Niemczech oraz w kilku specjalistycznych ośrodkach w Europie i Polsce.
To terapie, które dają nadzieję to immunoterapia – około 450 tys. zł, TTFields – innowacyjna metoda wykorzystująca zmienne pole elektromagnetyczne – koszt ok. 120 tys. zł miesięcznie, Nano-Therm (hipertermia magnetyczna) – od 30 do 40 tys. euro, Zaawansowane badania molekularne guza – koszt 20 tys. zł
Niestety, standardowe leczenie w Polsce to tylko chemia i radioterapia – to za mało. Na świecie są dostępne nowoczesne terapie, które dają nadzieję. To właśnie o nie walczymy.
Rodzina nie jest w stanie samodzielnie pokryć kosztów leczenia, które mogą sięgnąć nawet 3 milionów złotych. Dlatego uruchomili zbiórkę, która w błyskawicznym tempie przekroczyła już 1 200 000 złotych!
To kwoty, których sami nigdy nie udźwigniemy. Każdą złotówkę obecnie wydajemy na wizyty u specjalistów, leki i suplementy. Chcemy żyć z naszą rodziną ze spokojnym umysłem i sercem, nie martwiąc się o podstawowe koszty życia.
Jakby tego było mało, w czerwcu Adrian został zwolniony z pracy. Nie z powodu choroby – był jednym z ponad 300 pracowników objętych zwolnieniami grupowymi w dużej firmie. Pełnił tam wysokie stanowisko, był cenionym pracownikiem.
Obecnie Adrian nie ma możliwości podjęcia pracy zawodowej, a w czerwcu stracił pracę w wyniku zwolnień grupowych w firmie. Adrian był jednym z 300 zwolnionych pracowników w tym czasie, zajmował wysokie stanowisko i nie miało to związku z jego kompetencjami.
Od tamtej pory cała rodzina żyje z jednej pensji i z tego, co uda się zdobyć dzięki wsparciu ludzi dobrej woli.
Zawrotna kwota na zbiórce dla Adriana
W niedzielny poranek Anita pojawiła się na antenie programu „Dzień Dobry TVN”, gdzie ze łzami w oczach opowiadała o dramatycznej sytuacji męża i rodziny. Błagała o pomoc i wsparcie, bo jak mówi, każda złotówka to czas, który może spędzić z mężem i dziećmi.
Zbiórka, którą prowadzą, to dla nich ostatnia deska ratunku. Każda wpłata ma realny wpływ na szanse Adriana w walce z bezwzględnym przeciwnikiem.
Poznawaliśmy się na Waszych oczach i pisaliśmy naszą historię wspólnie. Z Wami możemy napisać jej dobre zakończenie! - czytamy na stronie zbiórki
Nie trzeba wiele – wystarczy wejść na stronę zbiórki, przekazać dowolną kwotę. Dzięki ludziom dobrej woli udało się już zebrać ponad 1,2 miliona złotych, ale to wciąż tylko część potrzebnej kwoty.
Adrian walczy nie tylko o życie, ale o to, by móc dalej być mężem, tatą, człowiekiem, który mimo wszystko wciąż wierzy w lepsze jutro.
Zobacz także: Adrian ze “ŚOPW” walczy z glejakiem. Rodzina uruchomiła zbiórkę i błaga o pomoc!
źródło zdjęć: @adrian_szz