Jeszcze niedawno była uznawana za jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek modowych dla kobiet w ciąży. Ubrania Seraphine pojawiały się w mediach, magazynach i na zdjęciach najpopularniejszych celebrytek, z księżną Kate na czele. Dziś marka ta stała się już tylko wspomnieniem. Jej oficjalna działalność została zamknięta, a nawet strona internetowa zniknęła z sieci
Jeszcze kilka lat temu marka Seraphine była synonimem stylu, elegancji i luksusu w świecie mody ciążowej. Jej ubrania nosiły znane osobistości, a na czele fanek brandu znajdowała się sama księżna Kate Middleton. Dziś po tej modowej potędze nie zostało już praktycznie nic, nawet oficjalna strona internetowa została zlikwidowana. Choć o końcu działalności mówiło się już od jakiegoś czasu, dopiero teraz poznajemy pełny obraz przyczyn dramatycznego upadku marki, która przez moment błyszczała na światowych rynkach.
Marka Seraphine narodziła się w Londynie w 2002 roku, ale prawdziwy przełom nastąpił, gdy ubrania trafiły do garderoby księżnej Cambridge. Ten symboliczny moment uczynił firmę jednym z najgorętszych nazwisk w branży modowej dla przyszłych mam. Popularność rosła, a kolekcje znikały z półek z dnia na dzień.
Przejęcie przez fundusz inwestycyjny Mayfair Equity Partners w 2021 roku miało być początkiem nowego rozdziału. Zainwestowano ponad 58 milionów euro, marka zadebiutowała na londyńskiej giełdzie, a strategia zakładała globalną ekspansję. Niestety, to, co miało być początkiem sukcesu, stało się początkiem końca.
Seraphine znika z rynku
W ciągu zaledwie dwóch lat od debiutu giełdowego marka została z niej wycofana. Wiosną 2025 roku przeprowadzono rebranding, który miał przywrócić dawną pozycję marki. Zmieniono identyfikację wizualną i wizerunek kampanii, wprowadzono agresywne promocje – sięgające nawet 60%. To jednak nie wystarczyło.
Seraphine nie była już w stanie konkurować na coraz bardziej wymagającym rynku. Zmienione oczekiwania konsumentek, rosnące ceny produkcji i spadek popytu sprawiły, że firma znalazła się na skraju upadku.
Wysokie koszty i osłabiona kondycja konsumencka były dla Seraphine zbyt trudne do przezwyciężenia – powiedział Will Wright, prezes Interpath w Wielkiej Brytanii, firmy zajmującej się restrukturyzacją Seraphine.
Choć produkty marki dostępne były m.in. w popularnych sieciach John Lewis i Next, szeroka dystrybucja nie uchroniła firmy przed kryzysem. Z 95-osobowej załogi większość pracowników została zwolniona, a działalność operacyjna całkowicie wygaszona.
Jeszcze w 2023 roku ostrzegano, że przychody Seraphine mogą spaść o prawie 9%, do poziomu zaledwie 19 mln funtów w pierwszym kwartale. Te dane były jasnym sygnałem, że sytuacja finansowa marki staje się coraz bardziej niestabilna.
Wdrożone działania naprawcze, w tym zmiana strategii marketingowej i modernizacja sklepu online, nie były w stanie odwrócić trendu. Obecnie toczą się rozmowy z potencjalnymi inwestorami, część z nich jest zainteresowana przejęciem wybranych aktywów, inni rozważają zakup całości. Na stole wciąż leży również scenariusz całkowitej likwidacji firmy.
Kryzys uderza w całą branżę mody premium
Problemy Seraphine to jedynie fragment większego kryzysu, który ogarnął europejski sektor modowy. W Niemczech na podobną skalę upadła znana marka Gerry Weber. W marcu 2025 roku trzy spółki zależne firmy ogłosiły niewypłacalność, co doprowadziło do zamknięcia wielu salonów, zarówno w Niemczech, jak i poza ich granicami.
Decyzja o zakończeniu działalności oznacza masowe zwolnienia, tylko w centrali w Halle pracę straciło około 280 osób, a łącznie liczba dotkniętych osób sięga kilkuset.
Zobacz także: Nowe fakty w sprawie katastrofy lotniczej! Prawda wstrząsa opinią publiczną!
źródło zdjęć: Canva