Groźny trend! Dzieci polują na dzieci...

W polskich miastach pojawiło się nowe, niepokojące zjawisko, które w błyskawicznym tempie rozprzestrzenia się w mediach społecznościowych. „Szon patrol” to nie niewinny trend, ale forma publicznego upokarzania, hejtu i przemocy psychicznej, której ofiarami stają się głównie młode dziewczyny.

W świecie mediów społecznościowych trendy pojawiają się błyskawicznie, często niewinne, czasem dziwaczne, a bywa, że wręcz niebezpieczne. Młodzież chętnie podąża za tym, co viralowe, nie zawsze zdając sobie sprawę z konsekwencji. W ostatnich latach widzieliśmy już niejedną niepokojącą modę: niebezpieczne wyzwania, upokarzające „pranki”, czy akcje wykluczające rówieśników. Teraz na popularności zyskuje nowy, szczególnie toksyczny fenomen: „szon patrol”.

Nowy trend: „szon patrol” – internetowy lincz zamiast zabawy

Z pozoru wygląda to jak niewinna rozrywka, grupki młodych osób „patrolują” miasto, filmując przypadkowe przechodzące dziewczyny, których styl ubioru uznają za zbyt odważny. Nagrania trafiają do internetu, często z wyzwiskami, obraźliwymi komentarzami i hasztagami ośmieszającymi dziewczyny, określane mianem „szon”. Coraz częściej ofiary tych nagonek nie są znane sprawcom – wystarczy, że ktoś nie spodoba się wizualnie.

W założeniu miało to być coś „śmiesznego”, co miało punktować „modowe przegięcia”. W praktyce przerodziło się to w poważne narzędzie do publicznego upokarzania i zawstydzania młodych osób, które nie pasują do subiektywnych standardów. Takie zachowania stają się nie tylko coraz powszechniejsze, ale i coraz bardziej brutalne.

Dlaczego „szon patrole” są wyjątkowo niebezpieczne?

Po pierwsze, działają na pograniczu stalkingu i przemocy psychicznej. Przypadkowe osoby, które nie wyraziły zgody na nagrywanie, stają się obiektami drwin i hejtu. Ich twarze, profile z mediów społecznościowych, a często też prywatne dane, są udostępniane w otwartych grupach i forach. Dochodzi do publicznego oceniania wyglądu, tworzenia rankingów „najgorszych szon”, a nawet gróźb czy szantażu.

W mediach pojawiły się także niepokojące informacje o pierwszych przypadkach prób samobójczych związanych z tą formą hejtu. Psycholodzy i pedagodzy alarmują – to nie jest zabawa, to przemoc.

Hejt w sieci. Rosnący problem z tragicznymi skutkami

Hejt internetowy już dawno przestał być „niewinną krytyką”. W dobie TikToka, Instagrama i innych platform może błyskawicznie osiągnąć skalę linczu. Młode osoby nie mają często mechanizmów obronnych, by poradzić sobie z taką falą nienawiści. Konsekwencje? Depresja, wykluczenie społeczne, samookaleczenia, myśli samobójcze.

Problem ten poruszyła w mediach społecznościowych Kinga Szostko, działaczka społeczna i edukatorka. Jej słowa wywołały szeroką dyskusję w sieci.

Kinga Szostko na LinkedIn:

Dzieci krzywdzą inne dzieci, publikując ich konta znalezione w social mediach, opisując je w wulgarny sposób oraz głosując, które z nich jest gorszym 'szoniskiem'. Pojawiają się również analogiczne dla płci konta z 'babiarzami lub cwelami', na których krzywdzi się również chłopców. Dochodzą nas słuchy o pierwszym samobójstwie dziewczynki umieszczonej na takiej stronie.

Niepokojący głos zabrał również Wojtek Kardyś, ekspert ds. komunikacji cyfrowej, który opisał zjawisko z perspektywy szerszych zmian w internecie – radykalizacji, mizoginii i rozwoju tzw. manosfery.

Memy i podcasty redpillowe? To już nie wystarcza. Hejt i wyzwiska pod profilami? Za mało. Czas na polowanie. Z pochodniami. No i to jest doskonały przykład, jak polaryzacja z Internetu przenosi się do 'realu'. Toksyczna manosfera jest w tym momencie tak silna i tak popularna (redpills), że najmłodsi się już zradykalizowali.

To może być dopiero początek. Nienawiść do płci będzie narastać, a efektem będą samotność, depresja i eskalacja przemocy psychicznej. Dla wielu młodych ludzi to będzie pułapka, z której nie wyjdą bez pomocy.- napisał na swoim Facebooku

Zjawisko „szon patrolu” to nie tylko nowy internetowy trend, ale sygnał alarmowy, że młodzi ludzie zaczynają stosować realną przemoc emocjonalną pod przykrywką zabawy. Konieczne jest natychmiastowe działanie, nie tylko ze strony szkół i rodziców, ale także platform społecznościowych, które muszą wprowadzać skuteczne narzędzia moderacji.

To także apel do dorosłych, by uważniej przyglądali się aktywnościom swoich dzieci w sieci. Bo jeden „żart” może kosztować czyjeś zdrowie psychiczne. A czasem  życie.

Zobacz także: „Podróż do nieba” - kolejny niebezpieczny trend na Tik Toku! Eksperci biją na alarm!

źródło zdjęć: FB Wojtek Kardys, Canva

Udostępnij: