
Można kochać kogoś bez wzajemności, dopóki jest wart uczucia. Dopóki ...
Można kochać kogoś bez wzajemności, dopóki jest wart uczucia. Dopóki zasługuje na miłość.
Spotykając się pierwszy raz pewnie nie sądziłaś, że pociągnie to za nami tyle wspomnień, wydarzeń i szczęścia.
Mieliśmy już za sobą wszelkie powroty i wiedzieliśmy, że się nie wraca ani do tych samych miejsc, ani do tych samych planów. Chyba od tego momentu w człowieku zaczyna się dorosłe życie. Długo nie mogliśmy w to uwierzyć. Nieodwracalność zdarzeń i uczuć jest równie absurdalna jak śmierć, trudno ją zaakceptować. Na szczęście ta wiedza przychodzi na samym końcu: kiedy umiera nam ktoś bliski albo kiedy kończy się miłość. Ale zanim przyjdzie, człowiek próbuje i próbuje, próbuje o wiele dłużej niż to ma sens.
Największe szczęście w życiu to pewność, że jesteśmy kochani ze względu na nas samych, albo raczej pomimo nas samych.
Bo dopiero kiedy piekielnie boisz się o kogoś, kiedy niepokój nie pozwala Ci oddychać, strach zatyka arterie i nie możesz zasnąć, dopiero wtedy kochasz prawdziwie.
Gdy się kogoś kocha,
to kocha się całego człowieka,
takiego, jaki jest, a nie takiego,
jakim by się go mieć chciało.
Nie dość jest na świecie miłości i dobra, żeby wolno było z tego ofiarować coś istotom urojonym.
Jesteś moim oddechem,
moim życiem, moim sercem.
Miłość jest to wzajemna zależność,
która opiera się na wzajemnej niezależności.
Nie ścigaj człowieka, który postanowił od Ciebie odejść. Nie proś, żeby został. Nie błagaj o litość. On pojawił się w Twoim życiu tylko po to, żeby obudzić w Tobie to, co było uśpione. Muzykę, z której nie zdawałaś sobie sprawy. Jego misja jest zakończona. Podziękuj mu i pozwól odejść. On miał tylko poruszyć strunę. Teraz Ty musisz nauczyć się na niej grać.
Im więcej nas różni, tym weselej.