Fiskus już wie, co sprzedawałeś w sieci! Tysiące Polaków na tajnej liście skarbówki.

Fiskus ma listę internetowych sprzedawców. Polskie organy podatkowe otrzymały gigantyczną bazę danych z platform sprzedażowych. Znalazły się w niej informacje o setkach tysięcy osób handlujących przez internet. Rusza wielka fala kontroli, czego można się spodziewać?

Tysiące Polaków na tajnej liście skarbówki. Masz konto na Vinted lub Allegro? Sprawdź!

Polskie organy podatkowe otrzymały gigantyczną bazę danych z platform sprzedażowych. Znalazły się w niej informacje o setkach tysięcy osób handlujących przez internet. To efekt nowych przepisów unijnych (dyrektywy DAC7), które nakładają na takie serwisy jak Allegro, OLX czy Vinted obowiązek przekazywania danych użytkowników fiskusowi.

Dzięki temu urzędnicy Krajowej Administracji Skarbowej zyskali pełen wgląd w aktywność sprzedających — mogą przeanalizować każdą transakcję, sprawdzić wysokość przychodów i ocenić, kto powinien rozliczyć się z państwem. Eksperci ostrzegają, że w najbliższych miesiącach możemy spodziewać się rekordowej liczby kontroli podatkowych.

Zdjęcie Fiskus już wie, co sprzedawałeś w sieci! Tysiące Polaków na tajnej liście skarbówki. #1

Mają Twoje dane: nazwisko, adres, numer NIP i szczegóły sprzedaży

Na listę trafili wszyscy, którzy w ciągu roku dokonali więcej niż 30 transakcji lub osiągnęli przychód przekraczający równowartość 2 tys. euro (czyli ok. 8600 zł). Dane obejmują m.in. imiona i nazwiska, adresy, numery identyfikacyjne oraz dokładne informacje o transakcjach.

Platformy nie odróżniały sprzedaży okazjonalnej od regularnej działalności. Oznacza to, że w bazie mogą znaleźć się zarówno osoby, które kilka razy do roku wystawiły używane ubrania, jak i ci, którzy prowadzą intensywny handel w sieci. Nawet jeśli nie prowadzisz firmy, możesz otrzymać wezwanie do złożenia wyjaśnień.

Handlowałeś regularnie? Możesz mieć poważne problemy

Największe ryzyko dotyczy osób, które traktowały internet jak sklep, osiągając regularne dochody bez rejestrowania działalności. Jeśli urząd uzna, że sprzedający prowadził działalność gospodarczą, może domagać się zapłaty zaległych podatków wraz z odsetkami i dodatkowymi sankcjami finansowymi.

Kontrolerzy będą analizować nie tylko kwoty transakcji, ale także ich częstotliwość i rodzaj sprzedawanych towarów. Jeśli okaże się, że ktoś kupował przedmioty z myślą o ich późniejszej odsprzedaży, fiskus potraktuje to jak działalność komercyjną.

Influencerzy i streamerzy też na celowniku

Krajowa Administracja Skarbowa jasno zaznaczyła, że wpłaty od widzów i subskrybentów nie mogą być traktowane jako darowizny, jeśli mają charakter stały lub nie można ustalić tożsamości wpłacających. Oznacza to, że influencerzy, youtuberzy i streamerzy muszą rozliczać każde takie wpływy — podobnie jak inne dochody.

Zlekceważenie tego obowiązku może skończyć się kontrolą, a w konsekwencji — zaległościami podatkowymi i karami.

Nie każdy musi się bać… ale dokumenty to podstawa

Eksperci uspokajają: sprzedaż używanych przedmiotów, będących własnością sprzedawcy przez co najmniej pół roku, jest zwolniona z podatku. Jednak urząd skarbowy może zażądać dowodów — np. paragonów, potwierdzeń przelewów lub rachunków. Brak takich dokumentów może działać na niekorzyść podatnika.

Dlatego warto gromadzić wszystkie potwierdzenia nawet w przypadku sprzedaży drobnych rzeczy, jak ubrania czy książki.

Kontrole dopiero ruszą, ale to tylko kwestia czasu

Na razie nie wiadomo, jak szybko urząd rozpocznie masowe wezwania. Analiza ogromnej ilości danych zajmie trochę czasu, ale urzędnicy zapowiadają, że będą systematycznie wybierać osoby do kontroli, zaczynając od tych z najwyższymi obrotami i największą aktywnością.

W praktyce oznacza to, że w najbliższych miesiącach wielu sprzedających może otrzymać pisma z urzędu skarbowego. Warto już teraz przygotować się na ewentualne wyjaśnienia i uporządkować dokumenty.

źródło zdjęcia: Canva

Udostępnij: