Choć edukacja zdrowotna została wprowadzona z myślą o poprawie świadomości zdrowotnej wśród uczniów, to zainteresowanie zajęciami okazało się znikome. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie opublikowało jeszcze pełnych statystyk uczestnictwa, jednak wiadomo, że znaczna większość uczniów została z nich wypisana przez rodziców.
- Czy będą kary za wypisanie dziecka? Ministerstwo odpowiada
- Edukacja zdrowotna to przedmiot nieobowiązkowy
- Dlaczego uczniowie rezygują z zajęć?
Czy będą kary za wypisanie dziecka? Ministerstwo odpowiada
W związku z niepewnością rodziców, pojawiły się pytania o ewentualne konsekwencje prawne dla tych, którzy zrezygnowali z nowego przedmiotu. Sprawę poruszył w interpelacji poseł PiS Grzegorz Lorek. Odpowiedź, jakiej udzieliła wiceministra edukacji Paulina Piechna-Więckiewicz, nie pozostawia wątpliwości:
Złożenie rezygnacji przez rodziców nie rodziło żadnych konsekwencji prawnych.
Wiceszefowa MEN podkreśliła również, że do ministerstwa nie wpłynęły żadne zgłoszenia o działaniach opieki społecznej czy innych instytucji wobec rodziców, którzy podjęli decyzję o wypisaniu dzieci z tych zajęć. Resort nie otrzymał także żadnych skarg dotyczących karania rodzin w tej sprawie.
Edukacja zdrowotna to przedmiot nieobowiązkowy
Resort edukacji jednoznacznie zaznacza, że edukacja zdrowotna nie jest przedmiotem obowiązkowym. W związku z tym nie było i nie będzie żadnych sankcji dla uczniów ani ich rodziców w przypadku rezygnacji.
Rodzice mieli czas do 25 września, by zdecydować, czy ich dziecko będzie uczestniczyć w zajęciach. Wystarczyło złożyć stosowną deklarację u dyrekcji szkoły.
ZOBACZ TAKŻE: Wojsko wzywa kobiety!
Dlaczego uczniowie rezygują z zajęć?
Powodów rezygnacji z edukacji zdrowotnej było kilka, ale jak twierdzą nauczyciele i dyrektorzy szkół – najważniejszy to przeładowane plany lekcji. Wielu uczniów nie chciało dodatkowych zajęć, które często odbywały się na pierwszej lub ostatniej godzinie. W efekcie, frekwencja była niska, a rezygnacje masowe.
Minister Barbara Nowacka również odniosła się do sprawy, mówiąc, że nie dziwi ją tak wysoki odsetek uczniów rezygnujących, zwłaszcza gdy zajęcia odbywały się bardzo wcześnie rano lub późnym popołudniem. Podała przykład ucznia, który musiałby zaczynać lekcje o 7:00 tylko po to, by uczestniczyć w edukacji zdrowotnej.
Jeśli przedmiot jest nieobowiązkowy, ustawiany często na pierwszej lub ostatniej lekcji, to w ogóle 50 proc. wypisanych dzieci mnie nie dziwi - stwierdziła w rozmowie z Radiem ZET.
Źródło zdjęć: Canva