Moda na grę „Czerwone drzwi, żółte drzwi” powróciła do polskich szkół. Choć trend nie jest nowy, w ostatnich miesiącach zyskał ogromną popularność, zwłaszcza w kontekście zbliżającego się Halloween. Rodzice i nauczyciele zaczynają się niepokoić, pytając, czy zabawa jest bezpieczna dla dzieci.
- Skąd wzięła się gra „Czerwone drzwi, żółte drzwi”?
- Gra w „Czerwone drzwi, żółte drzwi” podbija polskie szkoły. Rodzice w panice!
- Dzieci wprowadzane w trans – czy to bezpieczne?
- Ekspert uspokaja – nie ma powodów do paniki
Skąd wzięła się gra „Czerwone drzwi, żółte drzwi”?
Historia tej gry sięga prawdopodobnie 2010 roku, choć niektóre źródła sugerują, że istnieje od jeszcze dłuższego czasu. Trend wracał już w 2020 i 2022 roku za sprawą platform społecznościowych, takich jak TikTok. W zeszłym roku powstała nawet komputerowa wersja gry. Obecnie pojawiają się nowe filmiki pokazujące zabawę, które szybko stają się viralem.

Gra w „Czerwone drzwi, żółte drzwi” podbija polskie szkoły. Rodzice w panice!
„Czerwone drzwi, żółte drzwi” wymaga dwóch osób – gracza i przewodnika. Cała sesja odbywa się w przyciemnionym pokoju, czasami przy świecach. Gracz kładzie się na podłodze, głową na kolanach przewodnika, a ten masuje mu skronie w okrężnym ruchu, instruując go słowami typu: „Jesteś na końcu długiego korytarza... Otwórz drzwi i opisz, co widzisz”.
Gracz opisuje, co napotyka, a przewodnik zadaje dodatkowe pytania, prowadząc go przez kolejne „pomieszczenia”. Instrukcje gry zawierają też ostrzeżenia przed rzekomym „opętaniem”: jeśli gracz zobaczy w pokoju „pomieszczenie pełne zegarów” lub „starszą kobietę”, powinien natychmiast opuścić grę, a w przypadku „mężczyzny w garniturze” przewodnik kończy sesję.
Dzieci wprowadzane w trans – czy to bezpieczne?
Historie opisane przez media, takie jak „Wysokie Obcasy”, wzbudzają niepokój rodziców. 8-letnia Hania opowiedziała mamie, że koleżanka po zabawie nie mogła przez kilka dni „się wybudzić” i była bardzo przestraszona. Rodzice ostrzegają, że gra może wywoływać lęk, a wrażliwsze dzieci nawet traumę. Niepokój budzi też fakt, że nieprofesjonalny masaż skroni może prowadzić do bólów głowy, zawrotów, skurczów czy podwyższonego ciśnienia wewnątrzczaszkowego.
W niektórych szkołach, np. w Bydgoszczy, rodzice zostali poinformowani przez e-dziennik, że gra „może prowadzić do ataków paniki, halucynacji i zaburzeń snu”.
ZOBACZ TAKŻE: "Nie bądźmy hipokrytami" - Karolak broni się po aferze z "modlitwą" w „Tańcu z Gwiazdami”
Ekspert uspokaja – nie ma powodów do paniki
Janina Sabat, terapeutka psychoanalityczna i specjalistka od hipnozy klinicznej, twierdzi, że w grze nie ma mowy o prawdziwej hipnozie. Powtarzanie frazy i masaż skroni mogą jedynie wprowadzić dziecko w lekki stan „przyćmienia”.
Sama czynność masowania skroni nie jest bardziej niebezpieczna niż zwykłe stukanie w głowę – tłumaczy Sabat.
Wyjaśnia, że ewentualne zawroty głowy czy mroczki przed oczami nie powinny powodować trwałych konsekwencji u zdrowego dziecka. Prawdziwe zagrożenie stanowi lęk i stres, które mogą pojawić się w wyniku gry, co wpływa na sen i samopoczucie dziecka.
Ekspertka dodaje, że zabawy typu „czary-mary” istniały od zawsze, a nadmierna panika dorosłych może tylko niepotrzebnie zwiększyć zainteresowanie grą wśród dzieci.
Czy rodzice powinni się obawiać?
Podsumowując, sama gra nie jest fizycznie niebezpieczna dla zdrowych dzieci, ale może wywoływać strach i niepokój. Rodzice powinni obserwować swoje dzieci i reagować, jeśli zauważą, że są nadmiernie zestresowane lub zmęczone po uczestnictwie w zabawie.
źródło zdjęcia: Canva