Kiedyś odejdę, tak nagle bez słowa.
Zniknę bez wieści, umilknie ma mowa.
Dobrze wiedziałaś,
kiedy to nadejdzie,
że upadnę cicho, nim słońce wzejdzie.
Nie miej więc żalu, żyj jak żyć chciałaś,
gdy na swojej drodze, mnie jeszcze nie znałaś.
Bo gdy odejdę, to nigdy nie wrócę,
a tragizm tej bajki, Jemu zanucę...
"Śpisz?" - Zapytała szeptając mu do ucha.
"Wiesz, że nie kochanie" - Odpowiedział obracając się w jej stronę.
"Zawsze czekam aż zaśniesz pierwsza"
"Kocham Cię wiesz?" Mruknęła
"Jak wczoraj tak i dziś"
"Jak dziś tak i jutro" Zasnęła.