Auto wjechało pod pociąg. Zginęła para. Czy rogatki były podniesione?

Do dramatycznego wypadku doszło w niedzielę, 21 grudnia w Ziębicach (woj. dolnośląskie), gdzie samochód osobowy wjechał na przejazd kolejowy w chwili, gdy nadjeżdżał pociąg. Zginęła kobieta i mężczyzna w wieku 31 lat. Jak wynika z pierwszych ustaleń, szlaban mógł być uniesiony, a sygnalizacja świetlna nie działała, mimo że maszynista miał informację, iż przejazd jest zabezpieczony. Śledczy analizują, czy to właśnie błąd systemu zabezpieczeń doprowadził do tragedii.

Dramat rozegrał się w niedzielę, 21 grudnia 2025 roku, na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Ziębicach (woj. dolnośląskie). Samochód osobowy marki Kia wjechał wprost pod pędzący pociąg relacji Praga – Gdynia Główna. Zginęli kobieta i mężczyzna, oboje mieli po 31 lat. 

Do zderzenia doszło w momencie, gdy auto znajdowało się na torach, wjechało na przejazd tuż przed nadjeżdżającym pociągiem. Siła uderzenia była ogromna. Pojazd został całkowicie zmiażdżony i przeciągnięty przez skład jeszcze kilkaset metrów. Jak relacjonują świadkowie, w chwili wypadku panowała słaba widoczność, a okolicę spowijała mgła, co mogło przyczynić się do tego, że kierowca nie zauważył zbliżającego się zagrożenia.

Dramat na przejeździe kolejnym w Ziębicach

Natychmiast po zgłoszeniu na miejsce wysłano wszystkie dostępne służby ratunkowe. Niestety, ratownicy bardzo szybko potwierdzili, że nie ma szans na uratowanie pasażerów auta. Jak powiedziała podkom. Katarzyna Mazurek, oficer prasowy policji z Ząbkowic Śląskich:

Na miejscu zginęły dwie osoby. To kobieta i mężczyzna w wieku 31 lat. Byli mieszkańcami powiatu ząbkowickiego.

Wewnątrz zniszczonego pojazdu znaleziono również fotelik dziecięcy, co przez chwilę wzbudziło ogromny niepokój, istniała obawa, że w aucie mogło być dziecko. Na szczęście, jak się później okazało, w momencie wypadku fotelik był pusty. Zmarli byli parą i jak już wiadomo, osierocili 2-letniego synka.

Wstępne ustalenia: rogatki były podniesione?

Tuż po tragedii pojawiły się pierwsze sygnały o możliwej usterce technicznej. Lokalne media, w tym „Gazeta Wrocławska”, podały, że istnieją podejrzenia, iż w chwili zderzenia rogatki przejazdu były uniesione, a sygnalizacja świetlna nie działała, mimo że maszynista otrzymał sygnał, że wszystko jest w porządku:

Do redakcji (…) zwrócił się też jeden z czytelników, który napisał, że w chwili zdarzenia rogatki miały być podniesione, a sygnalizacja świetlna nie działała, mimo że – według jego relacji – maszynista miał w lokomotywie sygnał wskazujący, że zapory są opuszczone.

Niektórzy mieszkańcy donosili również, że w przeszłości zgłaszano usterki na tym przejeździe, ale nie wiadomo, czy zostały one usunięte.

PKP potwierdza

Kilka godzin po wypadku „Gazeta Wrocławska” opublikowała komunikat od PKP PLK, w którym potwierdzono wcześniejsze nieoficjalne informacje, że rogatki były niewłaściwie ustawione.

Sprawą zajmuje się obecnie prokuratura w Świdnicy, która zabezpiecza nagrania z monitoringu i przesłuchuje świadków. Śledczy nie wykluczają żadnej wersji wydarzeń, od błędu ludzkiego, przez awarię techniczną, po zbieg niefortunnych okoliczności. Jak zaznaczył Mariusz Pindera, rzecznik Prokuratury Okręgowej:

Na razie nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć tym informacjom. Obecnie trwają ustalenia. Na miejscu zdarzenia oraz w pociągu znajdował się monitoring, który zostanie zabezpieczony. Ta kwestia będzie przedmiotem dalszych czynności. - przekazał dla o2

Prokuratura zapowiedziała, że 23 grudnia zostanie przeprowadzona sekcja zwłok ofiar wypadku. Trwa analiza wszystkich danych, a sprawą zajmuje się również specjalna komisja techniczna, która ma ustalić, dlaczego doszło do błędnego działania systemu zabezpieczeń.

źródło zdjęć: Canva

Udostępnij: