Beata Tadla walczyła o życie po porodzie. „Serce było powiększone, a ciało pokryte wybroczynami”

Beata Tadla znana widzom z pracy w stacji TVN oraz TVP, gdzie prowadziła Wiadomości. Dziennikarka opowiedziała o dramatycznej sytuacji, gdy walczyła o życie po porodzie synka.

Beata Tadla walczyła o życie

Beata Tadla swoją popularność zyskała dzięki pracy w mediach. Początkowo dziennikarka była twarzą stacji TVN, natomiast później pracowała dla Telewizji Polskiej.

Ostatnio Tadla zamieściła w swoich mediach społecznościowych zdecydowała się na dramatyczne wyznanie. Dziennikarka po narodzinach synka musiała zmierzyć się ze straszną chorobą. Jak się okazuje, Beata walczyła z sepsą, która rozwinęła się w jej organizmie zaraz po porodzie. Stan Tadli był na tyle poważny, że dziennikarka otrzymała sakrament namaszczenia:

SEPSA‼️ Niewiele brakowało, a mnie też by zabrała. To niezwykle groźny zabójca. W tym roku @fundacjawosp zbiera na sprzęt, który ma pomóc w szybkiej identyfikacji bakterii atakującej chorego. Bo tu czas jest kluczowy. Kiedy nie wiadomo, co zakaża — nie wiadomo czym leczyć. A każda godzina opóźnienia podania antybiotyku to o 8 proc. wyższe ryzyko śmierci. Za jedną piątą zgonów na świecie odpowiada właśnie sepsa! Pustoszy organizm, wyłącza po kolei ważne organy, osłabia, wykańcza…

Beata ze szczegółami opowiedziała swoją historię, gdy walczyła o życie w szpitalu. Początkowo lekarze nie wiedzieli, co spowodowało zakażenie organizmu. Tadla była nieprzytomna, a przy jej łóżku czuwali jej rodzice:

Nie inaczej było u mnie. Po cesarskim cięciu zaczęła się gorączka (40 st.), leżałam pod dwiema kołdrami i drżałam z zimna, natychmiast rozwinęło się obustronne zapalenie płuc. Posłuszeństwa zaczęła odmawiać wątroba, nerki, serce było powiększone, a ciało pokryte wybroczynami. Byłam nieprzytomna, podłączona do aparatury, rodzice przy moim szpitalnym łóżku, noworodek u teściów. Potem ksiądz z namaszczeniem chorych i nieustająca walka o rozpoznanie bakterii. Walka o życie. Trochę to trwało… Kiedy udało się w końcu ustalić, że zaatakował mnie gronkowiec złocisty, można było podać odpowiedni antybiotyk. Dożylnie, bo żołądek i tak by nie przyjął. Przeżyłam, ale do sił wracałam bardzo długo. Swojego synka mogłam zobaczyć po trzech tygodniach od narodzin. O karmieniu piersią nie było mowy. Trzeba było rehabilitować nawet płuca. Rana po operacji nie mogła się zagoić przez długie miesiące. Rana w głowie przez kilka lat, bo sepsa spowodowała paniczny lęk o życie, strach przed szpitalem i kolejną ciążą. Być może szybsza diagnoza uchroniłaby mnie i wiele, wiele innych osób przed cierpieniem i konsekwencjami zakażenia. Innych przed śmiercią

Dziennikarka po raz kolejny podjęła temat sepsy podczas rozmowy w reporterką jednego z portali. Nawiązała do tegorocznej zbiórki WOŚP, która dotyczy właśnie tematu sepsy:

 Bardzo się cieszę, że w tym roku WOŚP zajęła się tematem sepsy, ponieważ jest to niezwykle podstępny zabójca, który odpowiada za 20% zgonów na całym świecie. Dzięki sprzętowi, który zostanie zakupiony za zebrane w najbliższą niedzielę pieniądze, uda się szybciej diagnozować, szybciej ustalić, jaka to bakteria atakuje, wyniszcza i wykańcza organizm. To zakażenie powoduje, że organy po kolei przestają funkcjonować. U mnie zaczęło się od płuc, potem była wątroba, nerki, serce było powiększone. Zostałam zakażona podczas cesarskiego cięcia, a organizm wycieńczony, czy chory jest bardziej podatny na to zakażenie.

Tadla obawiała się o swoje życie także ze względu na swojego nowo narodzonego synka

Gronkowiec złocisty poczynił ogromne spustoszenie w moim organizmie, stan zagrożenia życia nie jest łatwy do przepracowania, bo człowiek zaczyna się o to życie bać, a ja wtedy bałam się już nie tylko o siebie, ale też o mojego syna, który się urodził, a którego nie mogłam przytulać przez prawie 3 tygodnie.

ZOBACZ TAKŻE: Szelągowska pierwszy raz  o nerwicy lękowej

Udostępnij: