Teściowa wtrąca się do wychowywania moich dzieci. Jestem bliska, aby zakończyć to raz na zawsze

Często mówi się, że to synowe są wredne i robią wszystko na złość swoim teściowym. U mnie jest zupełnie inaczej. Mama mojego męża jest wręcz niedoniesienia. Pojawia się u nas prawie codziennie i robi mi wyrzuty o każdą pierdołę.

    Wiele osób twierdzi, że pomoc dziadków przy wychowywaniu dzieci jest nieoceniona, ale ja mam tego wręcz po dziurki w nosie. Uważam, że nasze życie byłoby dużo prostsze, gdyby nie to, że moja teściowa odwiedza nas niemal codziennie, przy okazji głosząc swoje mądrości. Ile razy słyszałam, że źle wychowuje dzieci i je rozpieszczam, aż trudno by było zliczyć.

    Z mężem jesteśmy już kilka lat po ślubie. Niedawno na świecie pojawiło się nasze drugie dziecko, ale wychowujemy także niespełna 3-letnią córeczkę.

    Moje dzieci są kochane, ale jak to dzieci, są też wymagające. Czasem zwyczajnie brak mi siły i czasu, aby posprzątać mieszkanie,czy ugotować obiad na czas, gdy mąż wraca z pracy. Ale on nigdy nie narzekał. Wie, jak jest i pomaga mi we wszystkim, jak tylko może.

    Po ślubie kupiliśmy mieszkanie, a rodzice mojego męża mieszkają zaledwie parę ulic dalej. To sprawia, że moja teściowa jest u nas stałą bywalczynią. Na początku, gdy byłam w pierwszej ciąży, sądziłam, że jej obecność okaże się pomocna. Gdy ona pójdzie na spacer z dzieckiem, ja w tym czasie posprzątam, czy zrobię szybkie zakupy. Szybko pożałowałam tych myśli.

    Jak urodziła się Basia, mama mojego męża przychodziła do nas nawet po kilka razy dziennie. Okazało się, że wszystko przy dziecku robię źle. Źle przykładam do piersi, źle przewijam, źle trzymam na rękach... Nie chciałam robić awantur i jakoś przymykałam oko na jej uwagi. Teraz, gdy w domu jest także synek, teściowa uważa, że wręcz musi opiekować się starszą Basią.

    Może są kobiety, które cenią tego typu pomoc, ale ja wołałabym robić wszystko po swojemu. Chociaż mówiłam mężowi, aby zainterweniował u swojej mamy i powiedział, żeby trochę wyluzowała, nie dało to nic. Ileż razy dziennie mam słuchać, co robię źle? Mam tego serdecznie dosyć i poważnie myślę nad przeprowadzką, ale mój mąż kategorycznie nie chce się na to zgodzić. Czuję, że jej obecność w końcu doprowadzi do tego, że przyszłość naszego małżeństwa, będzie wisiała na włosku.

    Zobacz także: Trudno uwierzyć, że nie ma 20 lat. Mężczyźni nie chcą się z nią umawiać

    Udostępnij: