To pytanie zadaje sobie wiele osób z zewnątrz: dlaczego ona z nim wciąż jest, skoro on ją rani? Odpowiedź nie jest prosta – bo za decyzją o pozostaniu w trudnym związku często stoją głębokie mechanizmy psychologiczne, emocje i przekonania, które trudno przełamać.
Dlaczego kobiety zostają w relacjach, które je ranią?
- Nadzieja, że się zmieni
To jedna z najczęstszych przyczyn. Kobiety wierzą, że z czasem partner się zmieni. Że to „tylko faza”. Że może to stres, kłopoty w pracy, dzieci… Ta nadzieja, choć piękna, często prowadzi do trwania w relacji, która od dawna przestała być zdrowa.
Psychologia mówi tu o tzw. efekcie zmiennego wzmocnienia – kiedy złe momenty przeplatają się z chwilami czułości, mózg uzależnia się od cyklu „ból – ulga”.
- Strach przed samotnością
Samotność przeraża – zwłaszcza gdy kobieta przez lata była z kimś, kto choć ranił, był częścią jej codzienności. Lęk przed byciem „samą”, oceną otoczenia, koniecznością zaczynania od nowa bywa paraliżujący.
Psychologia zwraca uwagę, że lęk przed porzuceniem może mieć źródło już w dzieciństwie. W dorosłości prowadzi to do kurczowego trzymania się nawet toksycznych więzi.
- Poczucie winy i odpowiedzialności
„Może to moja wina?”, „Gdybym była lepsza, on by się nie denerwował…” – wiele kobiet bierze na siebie całą odpowiedzialność za problemy w związku. Często słyszały takie słowa od partnera i zaczynają w nie wierzyć.
To forma manipulacji psychicznej znana jako gaslighting – podważanie rzeczywistości drugiej osoby i obarczanie jej winą.
- Zależność emocjonalna lub finansowa
Niektóre kobiety boją się odejść, bo są finansowo zależne od partnera. Inne – emocjonalnie. Wspólny dom, dzieci, kredyty, brak wsparcia z zewnątrz – to wszystko sprawia, że decyzja o odejściu wydaje się zbyt trudna.
Psychologia mówi tutaj o syndromie wyuczonej bezradności – kiedy osoba przestaje wierzyć, że ma wpływ na swoje życie.
- Niska samoocena
Kobiety, które mają zaniżone poczucie własnej wartości, częściej zostają w relacjach, które je ranią. Czasem wręcz wierzą, że „na lepsze nie zasługują”, że „każdy związek tak wygląda”, albo że „to normalne”.
Brak granic i trudność w postawieniu siebie na pierwszym miejscu sprawia, że kobieta godzi się na zbyt wiele – zbyt długo.
Co pomaga się uwolnić?
Przede wszystkim świadomość, że to, czego doświadczasz, nie jest miłością – tylko uzależnieniem od iluzji. Pomoc psychologa, rozmowa z zaufaną osobą, edukacja o toksycznych mechanizmach – to pierwszy krok.
Warto pamiętać: miłość nie boli. Jeśli boli – to znaczy, że to nie miłość, tylko uzależnienie, strach, brak granic. Nie musisz być silna dla wszystkich. Wystarczy, że zaczniesz być silna dla siebie.
Źródło zdjęcia: Canva