Trzyliterowe słowo, które potrafi wiele namieszać. Lepiej go unikać!

Słowa bywają problematyczne. Ile razy doszło do nieporozumień miedzy tobą a innymi, bo opacznie się zrozumieliście, bo co innego ktoś miał na myśli, a ty zupełnie inaczej to odebrałaś?

    Od jakiegoś czasu myślę, że komunikacja jest naszym największym problemem. Gdybyśmy potrafili ze sobą rozmawiać, właściwie dobierać słowa... nasza codzienność byłaby łatwiejsza. Weźmy na przykład jedno krótkie, trzyliterowe słowo „ale”. Potrafi ono wyrządzić wiele krzywdy, gdy zostanie niewłaściwie użyte. „Ale” zawsze niesie za sobą jakąś krytykę, jakiś haczyk, którego dopatruje się nasz rozmówca. Mówimy:

    „Pięknie ci w tej sukience, ale kolor mógłby być inny”.

    Uwierzcie, ta, której to mówicie, nie słyszy już tego, że pięknie wygląda. Skupiła się na drugiej części naszej wypowiedzi. Jak to kolor inny, zmienić? Źle wyglądam, nie pasuje mi? Tymczasem wam mogło chodzić tylko o odcień. Może o to, że wy dla siebie wybralibyście inny kolor, który i tak w gruncie rzeczy nie ma znaczenia, bo rozmówczyni w tej sukience wygląda pięknie. Dostrzegacie, że gdyby rozwinąć swoją myśl, zupełnie inaczej by brzmiało.

    „Wybrałabym inny kolor. Tobie za to pięknie w tej sukience”.
    Często w rozmowie z dziećmi używamy tego nieznośnego „ale”.
    „Super posprzątałeś pokój, ale skarpetki mogłeś schować do szafy”.
    Co słyszy dziecko? Że znowu czegoś nie zrobiło, chociaż tak się starało. Tymczasem gdybyście powiedzieli:
    „Super posprzątałeś pokój. Chodź, jeszcze ułożymy te skarpetki”.
    Widać różnicę?
    Podobnie jest w relacji z partnerem. Mówimy:
    „Kocham cię, ale mógłbyś mi kupić kwiaty”.
    Czyli co? Jego miłość jest niewystarczająca? Może to duże uproszenie, ale (nomen omen) słuchanie tego „ale” nie jest niczym przyjemnym. Sprawdźcie to na własnej skórze, jak często czujecie się rozczarowani, jest wam przykro, bo pada to nieznośne „ale”. Jasne, że czasami nie da się upilnować słowotoku, który ciśnie się nam na usta, jednak świadomość tego, co mówimy, a co chcemy przekazać, może nas oduczyć złych nawyków w komunikacji. „Ale” niejako kasuje to, co zostało powiedziane przed nim. Dbajmy o efektywność swoich wypowiedzi.

    Udostępnij: