W gruncie rzeczy to wszystko ...
W gruncie rzeczy to wszystko jedno, czy ze względu na Pana Boga obiera się kartofle czy buduje katedrę.
Naszym sukcesem jest otwartość na przyjmowanie, uznanie potrzeby Boga, że tylko On może nas dopełnić, gdyż nie jesteśmy samowystarczalni,
Człowiek jest tylko przemijającym gościem, którego stwórca, Bóg, kiedyś do siebie odwoła. Cokolwiek zatem przedsięwziemy, zawsze pamiętajmy o tym, kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy.
Bóg nigdy nie zostaje w tyle, pośród odpadków. Gdziekolwiek nasze kroki zmierzają, On zawsze pojawia się przed nami, woła nas i wychodzi nam na spotkanie.
Bóg chrześcijański nie jest niebieskim gwarantem istniejącego stanu rzeczy.
Umierać to być pieprzonym przez Boga. Będzie rozkosznie.
Jeżeli kto ma dar przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże.
Bóg jest miłością, a kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg w nim. A my poznaliśmy miłość, jaką Bóg ma ku nam.
Kto z nas może powiedzieć, że Pismo św. psalmy, hymny uwielbienia Bożego stały się dlań żywą mową serca, że cisną mu się na usta, gdy przestaje rozumować i pozwala ustom mówić to, czego serce jest pełne? W zasadzie żywimy się soczewicą i wodą, podczas kiedy w Piśmie św. daruje nam Bóg stągwie wybornego wina.
Tam gdzie przechodzą święci, przechodzi z nimi Bóg.
Jak można kochać Boga, który jest niewidzialny,
nie kochając człowieka, który jest obok nas.