Ten dzień staje się powoli jednym z tych złych dni, ...
Ten dzień staje się powoli jednym z tych złych dni, które bolą jak ząb.
Ból jest nieunikniony, ale cierpienie jest wyborem. Trudne chwile pokazują nam, co naprawdę ma sens i gdzie tak naprawdę leży nasza siła.
To nie jest takie jednak proste spojrzeć, gdy się spojrzeniem dotyka bólu.
Człowiek cierpi nie z powodu, że rzeczy są skomplikowane. Cierpi, bo oczekuje, że są proste.
Ból to niewidzialny władca, zmuszający do zrównoważonego przemilczenia, samotności i postrzegania świata aspektu duszy, który był wcześniej niewidoczny.
Cierpienie ma na celu uwolnić nas od nas samych, od żądz naszej duszy, i nadać sens tej bólowi, która jest przeciwnym biegunem cieszenia się życiem.
Gdzie boli, tam się dłubi. Ale gdzie umiera, tam się kocha niezmierzenie. Z bólem, jak z wyborem, można sobie radzić. Ale z śmiercią, jak z miłością, nie ma dyskusji.
Ból jest nieuniknionym towarzyszem naszego życia. Przychodzi niespodziewanie, zaskakuje, paraliżuje, ale również motywuje do działania, bo bez niego ciężko docenić prawdziwe szczęście.
Nie ma większego bólu niż wspomnienie szczęścia w dniach nieszczęścia - to jest prawdziwa groza. Najgłębsza boleść, która się we mnie zrodziła, bierze swój początek stąd, że ja byłam szczęśliwa.
Własny ból jest nieskończony. Tylko ból drugiego człowieka jest nieznaczny. A ból, który widzimy, jest ledwo widzialny. Reszta jest niewidoczna, a zatem nieistniejąca. Dlatego służymy innym za drwiny.
Ból, który nie zabija nas od razu, daje nam siłę. Dzięki niemu stajemy się silniejsi, mądrzejsi, bardziej odporni. Każda rana, każde zranienie sprawia, że jesteśmy lepsi.