Do domu znanej polskiej rodziny Clarke’ów, mieszkającej od roku w Tajlandii, niespodziewanie wkroczyła policja. Funkcjonariusze pojawili się w ich prywatnej przestrzeni, przeszukując pomieszczenia, robiąc zdjęcia i nagrywając filmy, wszystko w związku z anonimowym doniesieniem. Rodzina, która stała się rozpoznawalna w Polsce po narodzinach pięcioraczków, przeżyła chwile prawdziwego stresu i szoku.
Dominika i Vincent Clarke to para, która szturmem zdobyła serca Polaków, gdy kilka lat temu ich rodzina niespodziewanie się powiększyła i to aż o pięcioro dzieci naraz! Narodziny pięcioraczków były wydarzeniem bez precedensu w Polsce i odbiły się szerokim echem w mediach oraz serwisach społecznościowych. Małżeństwo, które wcześniej miało już kilkoro dzieci, nagle znalazło się w centrum uwagi.
Dla wielu ludzi stali się symbolem rodzinnej siły, determinacji i bezwarunkowej miłości. Choć życie nie szczędziło im trudności, gdyż jedno z pięcioraczków zmarło tuż po narodzinach, a pozostała czwórka wymagała intensywnej opieki medycznej i rehabilitacji, Clarke’owie od początku dzielili się swoją codziennością z internautami, pokazując zarówno wzloty, jak i trudne chwile.
Zmęczeni medialnym szumem i codziennym stresem, Clarke’owie podjęli odważną decyzję o przeprowadzce do Tajlandii. To miał być ich nowy start, spokojniejsze życie w cieplejszym klimacie, który sprzyja zdrowiu i rehabilitacji dzieci. Tajlandia miała też dać im większą anonimowość i komfort psychiczny, którego brakowało im w Polsce.
Jednak życie w Azji nie jest tak idylliczne, jak mogłoby się wydawać. Choć koszty życia w Tajlandii są często uważane za niższe niż w Europie, Dominika wielokrotnie podkreślała, że utrzymanie tak licznej rodziny wcale nie jest tanie.
Zobacz także: Mama pięcioraczków z Horyńca ujawnia, ile wydaje co tydzień. Internauci przecierają oczy!
Policja w domu Clarke’ów
Najnowsze wydarzenia pokazały, że nawet życie na drugim końcu świata nie gwarantuje spokoju. Dominika Clarke opublikowała na swoich mediach społecznościowych szokującą relację. Do ich domu wtargnęła tajlandzka policja.
Wczoraj przekroczyliśmy nowy poziom absurdu: czterech policjantów w moim domu – napisała.
Jak się okazało, funkcjonariusze zjawili się na miejscu po anonimowym doniesieniu, które według Dominiki pochodziło od ich sąsiadki, nazwanej przez nią „naczelną hejterką”. Policjanci przeszukali dom, robili zdjęcia i nagrywali materiały wideo, próbując znaleźć jakiekolwiek dowody na to, że w rodzinie dzieje się coś niepokojącego.
Clarke’owie byli zszokowani, ale w pełni współpracowali z policją. Jak się okazało, wszystko było w porządku, a zarzuty były całkowicie bezpodstawne. Dominika nie kryła frustracji i ironii:
Wczoraj przekroczyliśmy nowy poziom absurdu: czterech policjantów w moim domu. Tak, czterech, bo przecież w wyobraźni pani N (naczelnej hejterki) nasza codzienność to nie rodzina, tylko scena z kryminału. Przeszukane pokoje, zdjęcia, filmy, wszystko po to, by znaleźć dowód na to, że „tam na pewno coś jest nie tak”. I co? I nic. Rzeczywistość okazała się zbyt zwyczajna, zbyt normalna, zbyt szczęśliwa jak na potrzeby jej narracji. Zastanawiam się, jak daleko może sięgnąć ludzka wyobraźnia, gdy ktoś za wszelką cenę chce udowodnić, że jego lęki i porażki są rzeczywistością innych ludzi…
Mimo tej trudnej sytuacji Clarke’owie nie tracą ducha. Wciąż dzielą się swoją codziennością w mediach społecznościowych, publikują filmy i zdjęcia, które pokazują, że ich życie, choć czasem niełatwe, jest pełne miłości, radości i codziennych wzruszeń.
źródło zdjęć: @rodzinaclarke