(...) sercem swym będę rozważał, a mój duch będzie pilnie ...
(...) sercem swym będę rozważał,
a mój duch będzie pilnie dociekał.
Dlaczego jednym Bóg skąpi miłości, kiedy inni dostają jej więcej, niż są w stanie udźwignąć?
Wszystko, co się połączyło, kiedyś się rozpadnie.
Człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności.
To najgorsza udręka, najcięższa tortura.
Ustawiczne pijaństwo powoduje zdziczenie umysłów.
I coraz większa była/nad moim dniem wieczność.
Rano nad wodą wszystko człowieka cieszy, gdyż dzień mu jeszcze nie spowszedniał i nikt mu go jeszcze nie zdążył zatruć.
Już się nie boję ciemności i umarłych. To żywi są straszni, dosłownie budzą strach.
Nie myślę o raju, miłości nie ma dziś,
nie oczekuje czarów, po prostu daj mi żyć.
Czasem potrzeba siły, żeby rzucić wszystko w cholerę.
Jaka praca, taka płaca.