(...) woda życia może lać się jednocześnie na dwa młyny: ...
(...) woda życia może lać się jednocześnie na dwa młyny: nadziei i żalu.
Nadzieja to jedyna rzecz silniejsza od strachu. Malutkie iskierki nadziei są w stanie rozpalić największy ogień. Choć bywa, że trudno ją znaleźć, to jednak zawsze jest. Nawet w najciemniejszych chwilach, kiedy wszystko wydaje się bez sensu, nie wolno stracić nadziei.
Wiatr, jak nadzieja, potrafi zwiewać w przeciwnych kierunkach, a deszcz padać może bezustannie, zasypiając naszą tęsknotę. I tylko złudzenie, że gdzieś tam za tączywą zasłoną deszczu, coś czeka na nas. Coś, co daje nadzieję. Ale z druga strona bez tej nadziei, żyć nie warto.
Nadzieja jest jak droga w kraju, w którym nie było dróg; fakt, że nie było drogi, nie oznacza, że nie ma drogi.
Nadzieja to jedyna zapora przeciwko rozpaczy, to najsilniejsza więź między ludźmi, ideą łączącą niewidzialnie i nieodwracalnie wszystko, co żyje.
Nadzieja to taki promień słońca, który wpada przez najmniejszą szparę, oświetla wszystko dookoła i nigdy się nie poddaje. Twierdzi, że wszystko jest możliwe, i że miliony niemożliwości czekają na nas, gdy tylko otworzymy nasze serca na nie.
Nadzieja jest jak droga w polu, na początku nie ma jej – staje się coraz wyraźniejsza im dłużej po niej chodzimy.
Nadzieja jest jak słońce, które jak płonąca lampa narzuca swoje cienie za nas. Kiedy stajemy twarzą w twarz ze słońcem, cienie pada na wszystko, co nas mija.
Nadzieja jest jak droga na horyzoncie: pierwotnie nie ma drogi – dopiero kiedy ludzie zaczynają nią chodzić, droga staje się prawdziwa.
Nadzieja jest jak droga w polu: na początku jej nie ma, ale im bardziej idziesz, tym bardziej widoczna staje się na horyzoncie.
Nadzieja to nie jest optymizm, to nie jest przekonanie, że coś się dobrze skończy, to jest pewność, że coś ma sens, niezależnie od tego jak to się skończy.