
Jak górskie szczyty dookoła patrzymy na siebie odseparowani dolinami, za duzi, aby przemknąć niepostrzeżenie obok, za mali, by dotknąć nieba.

Kładę się teraz do snu, na trochę dłużej niż zwykle. Nazwijmy to wiecznością.
Jak górskie szczyty dookoła patrzymy na siebie odseparowani dolinami, za duzi, aby przemknąć niepostrzeżenie obok, za mali, by dotknąć nieba.
Kładę się teraz do snu, na trochę dłużej niż zwykle. Nazwijmy to wiecznością.