
Niezawodnym sposobem na stracenie tożsamości jest odwlekanie rzeczy na później. Zmarnowana chwila jest stratą oddechu życia. Przyrzekając sobie, że zaczniemy żyć „później”, wegetujemy w żałosnym stanie antycypowania naszej własnej egzystencji.

Nie mierząc się z innymi, nie dowiemy się, kim jesteśmy, bo to, co stanowi o naszej tożsamości, to nie tylko nasza osoba, ale także to, jak ta osoba wpisuje się w kontekst społeczny, w którym żyjemy.

Ale na uczucia nie ma rady, one są i wymykają się wszelkiej cenzurze.