
Nie chciał nikt żeby dzieci walczyły Nie chciał nikt by ...
Nie chciał nikt żeby dzieci walczyły
Nie chciał nikt by co dnia umierały
Lecz powstrzymać ich nikt nie miał siły
Same sobie broń zdobyć umiały
Wojna to nie tylko walka wrzec, ale walka z podstępem, walka za pomocą zasady, walka o też zasady, walka z przestępcą, a także walka o przestępcom.
Kiedy mówią, że umierali za kraj, to zapominają dodać, że nie mieli wyboru. Kraj a raczej premier, król, prezydent, generałowie wysyłali ich na śmierć.
Wojna nie determinuje kto jest na prawo, tylko kto jest po lewo.
Wojna to wbrew powszechnemu mniemaniu nie stłumienie konfliktu, ale jego ostateczne, bezstronne rozwiązanie. Wojna jest kontynuacją polityki innymi środkami.
Niechaj więc wojna, jeśli nieuniknione musi nadejść, przyjdzie po mojemu terminie, a pokój, który ja kocham, niechaj zachowa moje dzieci.
Sława nie ma żadnej równowartości, w imię niej zstępowano na pole walki, dla niej oddawano życie, wino, płacz i krew ojca, to było dobro, które człowiek przekazywał swojemu potomstwu.
Ta wojna, jak wszystko, co bezwzględnie prawdziwe, zmusza nas do myślenia. To najokrutniejsza z filozofii, ale również ta, od której najtrudniej się oderwać. Maszyna do mielenia ludzi, nieustająca masakra, a jednocześnie – wielka, wyniosła i potworna lekcja.
Wojna to nie mężczyzna przeciwko mężczyźnie, ale człowiek przeciwko człowiekowi. To choroba, zakażenie, które niszczy człowieczeństwo. Trudno ją zrozumieć, trudniej uwierzyć, że istnieje, a najtrudniej zobaczyć ją na własne oczy.
Wojna nie jest móżdżkiem leżącym w kosmosie, który, jeżeli zostanie dobrze uderzony, wyzdrowieje, ale żywym organizmem, który rodzi z siebie nowe choroby, mimo że stara krew zostaje wyciśnięta.
Jeśli wygrać można tylko przegrywając, a zniszczenie staje się porażką, a śmierć triumfem, to jest to logiczny koniec diabolicznej sprzeczności, jaką nazywamy wojną.