Stara pomyślała: wojna jest cicha. Pokój to hałas.
Stara pomyślała: wojna jest cicha. Pokój to hałas.
Nigdy nie zapominaj, że tylko martwi widzieli koniec wojny. Czarujące jest to, jak ciężko zrozumieć dla nas, żywych, tę prozaiczną prawdę.
Cóż to za dzieło, w którym ci, co umieją dobrze polecić, muszą być ukarani, a ci, co umieją porządnie polecić, mają spokój. Taka jest wojna. Któż ją może pochwalić, kto nie jest szaleńcem?
Prawda jest taka, że niezależnie od naszych poglądów, niezależnie od naszych sympatii czy antypatii, jesteśmy wszyscy ofiarami i winowajcami tej wojny, której sama idea, nie mówiąc o praktyce, jest świętokradztwem przeciwko życiu i przeciwko duchowi. Nie ma winy bez pokuty, i jesteśmy za to wszystko solidarnie odpowiedzialni.
Wojna nie określa, kto ma rację, tylko kto został na końcu. I to już od wieków. Ta prawda jest uniwersalna.
Niestety, wojna jest tradycją, pamięcią, pająkiem ukrytym w trawach zmierzchu, kleszcz w sztachetach, nocą się wpełza, i sama, i sama, z dala od polityki, od żołnierzy w podróży z zakopanej w zapis kopalni tak stara jest jak pylithyt, tańczy na granicach!
Wojna nigdy nie jest dobra. Brać człowieka za wroga, to nieludzko. Brać mniej za wroga niż wszystkich ludzi, to nieludzko. Brać za wroga jakikolwiek człowiek, to nieludzko. I przestajesz być człowiekiem.
Nigdy nie zapomnij, że tylko martwi mogą zobaczyć koniec wojny. Żadna armia, która nadal walczy, nie może obiecać czegoś, czego sama nie zna
Listonosz puka dwa razy.
Fotoreporter do skutku.
A żołnierz burundyjski ani razu.
Rzuca przez drzwi, okno,
lufcik granat ręczny i czeka.
Jeżeli wrogie strony podzielą pogląd, że niewinność jest jedyną rzeczą, której nie można zabić na wojnie, zostanie przekroczony pewien próg. Przekroczenie tego progu utrudni rozważanie usprawiedliwienia dla wojny.
Wojna. Pierwsza z naturą jest niewinna; druga z nami samymi, pełna jest mądrości; trzecia z naszymi przyjaciółmi jest honorowa; czwarta z naszymi wrogami jest niesprawiedliwa.