
Zastanawiające jak wielu spośród kastratów na temat sztuki śpiewa basem.
Zastanawiające jak wielu spośród kastratów na temat sztuki śpiewa basem.
Są ludzie z którymi relacje się nie zepsują, nie ważne ile czasu się nie widzicie, ile czasu nie rozmawiacie, zajmują pewne miejsce w sercu i nic nie jest w stanie tego zniszczyć.
Jestem strasznym nadwrażliwcem. Bycie nadwrażliwcem to chodzenie po cienkiej linie: jest euforia, czyli nagła radość z drobiazgów albo depresja, czyli załamanie i upadek. Niektóre rzeczy widzę trzy razy mocniej niż inni. Tak jak zauważam różne piękne sprawy, tak widzę syf, którego ludzie nie zauważają. Wrażliwość, która daje mi masę możliwości, musi ze mnie wyjść. Jak zaczynam ją w sobie kumulować, to jest źle.
Młodość już taka jest, sama ustala
granice wytrzymałości, nie pytając,
czy ciało to zniesie. A ciało zawsze znosi.
Kłamstwo głoszone jako prawda doprowadza do wściekłości.
Człowiek jest atakowany coraz większą ilością informacji, które mają coraz mniejsze dla niego znaczenie.
Człowiek nie ma prawa sądzić innego człowieka i nie może brać prawa w swoje ręce.
Najbardziej upokarzające to gardzić samym sobą.
Niegodziwcy publicznie śmieją się z dobrych ludzi, zaś skrycie respektują ich i nienawidzą.
To dobrze, kiedy człowiek jest wrażliwy, ale wyobrażam sobie, że żyje się wtedy ciężko.
Lubię to uczucie kiedy wiem, że ktoś kłamie i słucham tych bzdur dla rozrywki.