Gdybym sam nie brał udziału w tej zadymie, to bym ...
Gdybym sam nie brał udziału w tej zadymie, to bym normalnie zażądał torby z popcornem.
Jesteśmy sami dla siebie największą niespodzianką.
Więcej ludzi marnuje czas i energię, roztrząsając problemy niż rzeczywiście próbując je rozwiązać.
Mimo wszystko mężczyźni nie są bogami; są tak samo ludzcy i niezdarni jak dziewczęta; miewają niewytłumaczalne pragnienia i potrzebują pomocy.
Jeszcze pamiętam dobrze, co to znaczy być samemu, tak całkiem, i mimo że nie wyglądam na takiego faceta, co przejmuje się podobnymi sprawami, czasami jakoś tak robi się chujowo, tak szaro, buro i nijako, jakby ciągle w mojej głowie padał deszcz albo topniał śnieg i mieszał się ze żwirem dopiero co nasypanym przez posypywarki, jeden szlam bez żadnego koloru, bez niczego, w którym człowiek się rozpuszcza, w którym się tonie i nie ma za co się chwycić, i nie ma żadnej osoby, która mogłaby podać gałąź, żeby mnie wyciągnąć, i coraz bardziej wtedy czuję to wszystko, jak szlam wpada mi do ust, kiedy oddycham, całe je zakleja, jak czasami we śnie wchodzi przez przełyk do żołądka.
Co mnie obchodzą jakieś teorie oszczędności, gdy czuję ból w sercu?
Zwyczajny człowiek.
Okrutny, głupi, mściwy.
Jak wszyscy.
Oświecać trzeba nawet tych, którzy wolą siedzieć w ciemnościach.
Samotność byłaby pustym słowem, gdybyśmy nie umieli kogoś do niej zaprosić.
Jestem kapryśny, gdy odkryję, że ktoś nie ma ani serca, ani duszy.
Cóż chcesz? Człowiek nie może być nieustannie tragiczny.