
Nie istnieje tu niedelikatność, nie istnieją nagłe pocałunki.

Chodź, bólu, nasyć się mną. Zatop kły w moim ciele. Rozszarp mnie.

Jesteśmy prawie niewidoczni na tle rzeki.
Żar papierosa jest jedynym wyrazistym punktem między nami.

Dlatego nie lubię luster, które pokazują moją prawdziwą twarz. Kiedy jestem sama, często spadam w pustkę. Muszę ostrożnie stawiać stopy, żeby nie spaść z krawędzi świata w nicość. Muszę uderzać ręką w jakieś twarde drzwi, żeby przywołać się z powrotem do ciała.