Jeśli kłamstwo płynęło z dobroci serca, nie było w nim ...
Jeśli kłamstwo płynęło z dobroci serca, nie było w nim nic złego.
Choć w kościołach prawi się kazania, piorunochrony nie są tam zbyteczne.
Jak pies, którego wabi i odpycha smród płonącego własnego gatunku.
Większość ludzi gra szczerość, poddając się terrorowi poprawności.
Ryzyko jest częścią gry.
Istnieją dwa rodzaje nienawiści:
jedna daje siłę, druga ją odbiera.
O tym o czym nie można mówić, trzeba milczeć - wszyscy nosimy ze sobą swoje Wolfsegg i mamy ochotę wymazać je
dla własnego ocalenia, wymazać poprzez zapisanie i zgładzenie.
Nie jestem już młodzieńczo naiwna, by uważać, że mamy prawo oczekiwać wyłącznie superszczęścia i spełnienia. Wydaje mi się, że życie jest po prostu poligonem, wspaniałą szkołą. Jestem nawet na takim etapie, że chyba nie chciałabym doświadczać wyłącznie momentów przepełnionych szczęśliwością. Mogłabym wtedy przestać rozumieć, czym ona jest.
Nie mów, że czas leczy rany. To nieprawda. Czas nie leczy. Czas uczy, jak żyć z ranami.
Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę, musisz się poruszać.
Po to, żeby coś komuś udowodnić,
nie warto marnować życia.