Łzy oczyszczają i pomagają rozładować złe emocje. Inaczej przyszłoby zwariować. ...
Łzy oczyszczają i pomagają rozładować złe emocje. Inaczej przyszłoby zwariować. Potem zawsze jest lżej.
Ból to jeden z najbardziej przekonywujących argumentów na rzecz istnienia - jeśli cierpisz, musisz istnieć. Ból jest tak samo częścią życia, jak szczęście, a czasami, paradoksalnie, to on jest najwierniejszym kompanem człowieka.
Ból, którego nie można pokazać, jest najstraszniejszy... nie ma większej rozpaczy nad tę, której nie można opisać. Człowiek, zmuszony do ukrywania swych cierpień, nie umiejący znaleźć dla nich żadnej ulgi, jest skazany na zwątpienie.
Wiem, że życie zawsze zawiera więcej bólu niż przyjemności i że wszelka radość,ć ta ulotna, jest tylko chwilowym zapomnieniem bólu, który jest naszym jedynym trwałym towarzyszem. Ta prawda jest tak zasadnicza, że mogłabym ją określić jako mój uniwersalny katechizm.
Ból to nieprzyjemne doświadczenie, ale w życiu już tak bywa. Bez bólu nie ma wzrostu, nie ma nauki. Ból jest naszym wewnętrznym nauczycielem, pokazującym nam co jest złe i zmuszającym nas do zmiany. Bez bólu, bylibyśmy w stanie stagnacji, bez możliwości rozwoju.
Tortura strachu jest gorsza niż ból.
Najgłębszy ból, który czuję, patrząc na cierpiących i skrzywdzonych ludzi, nie wynika z współczucia. To jest ból wynikający z widzenia ludzi tak bardzo mniej niż mogliby być.
Ból to jest pewna nauka. Jest pełen informacji. Bywa, że pocałujemy go jak strażnika, bywa, że ogarnia mnie lęk. Ale nigdy nie przestaje być naucznikiem, który pokazuje nam, gdzie jesteśmy słabi, gdzie jesteśmy sami, gdzie boli.
Potrafimy wytrzymać prawie każdy ból, jeśli możemy żywić nadzieję, że przeminie. Lecz kiedy jesteśmy przekonani, że nie przeminie nigdy, staje się nie do wytrzymania
Cierpienie przypomina ci, że nie jesteś tylko ciałem. Ból przypomina ci, że nie jesteś tylko umysłem. Oba są potrzebne. Oba są cennymi przypomnieniami. Oba są życiem.
Własny ból jest nieskończony. Tylko ból drugiego człowieka jest nieznaczny. A ból, który widzimy, jest ledwo widzialny. Reszta jest niewidoczna, a zatem nieistniejąca. Dlatego służymy innym za drwiny.