Nigdy nie zastanawiałam się jak umrę, ale umrzeć za kogoś ...
Nigdy nie zastanawiałam się jak umrę, ale umrzeć za kogoś kogo się kocha wydaje się dobrą śmiercią
Kiedy przestajemy wierzyć własnym myślom, życie nabiera lekkości.
Jeśli istnieje niebo, odnajdziemy się, bo bez Ciebie nie ma nieba.
Ten facet był jak nałóg - brzydki, niezdrowy i groził zawałem.
Tysiąc, a może milion razy i na tysiąc, a może milion sposobów próbował być.
„Moje napady szału ją przerażały. Przestała mi się zwierzać. Ostatniej nocy nie wytrzymałem, chwyciłem ją za ramiona i potrząsałem nią z całej siły. Pobladła,wyglądała, jakby miała się za chwilę pokruszyć. „Dlaczego płaczesz?!” „Nie mogę znieść twojej rozpaczy, twojego szlochu. Nie wytrzymam tego dłużej!”. Byłem wściekły, że zostawia mi tylko swoje ciało, że coraz mniej wiem o jej myślach, że zamyka przede mną duszę. Chciałem wejść w jej głowę. Chciałem, żeby myślała tylko o mnie. „Chodź, dam ci rozkosz” – szeptałem jej do ucha – „Dam ci zapomnienie”. „Dam ci niebo”. Nie broniła się (...)”
Nikt nie czuje się tak silnie osadzony w życiu, a jednocześnie tak bardzo poza nim, jak starzy ludzie z małych miast, z tych brzydkich, brudnych ulic, ziejących udręką.
Rzetelnym bądź sam względem siebie, a jako po dniu noc z porządku idzie, tak za tym pójdzie, że względem drugich będziesz rzetelnym.
Jesteśmy skazani na zgubę, skazani od samego początku, i umrzemy, znając tylko niewielki fragment rzeczywistości, który w dodatku pojmujemy na opak.
Wyprawiała się w przeszłość, żeby ogrzać się w cieple wspomnień.
Jeśli przez dziesiątki lat nie wolno mówić prawdy - zasklepiają się ludzkie mózgi
i trudniej zrozumieć rodaka niż Marsjanina.