Żyjemy w sieci; nie wyprujesz z niej nitek, ani nie ...
Żyjemy w sieci; nie wyprujesz z niej nitek, ani nie wszyjesz nowych.
Zaufanie do drugiego człowieka to skomplikowana sprawa. Zaufanie to nie tylko poczucie, że możesz komuś wszystko powiedzieć. Zaufanie to także przekonanie, że ta druga osoba nie zrobi Ci krzywdy.
Jeszcze pamiętam dobrze, co to znaczy być samemu, tak całkiem, i mimo że nie wyglądam na takiego faceta, co przejmuje się podobnymi sprawami, czasami jakoś tak robi się chujowo, tak szaro, buro i nijako, jakby ciągle w mojej głowie padał deszcz albo topniał śnieg i mieszał się ze żwirem dopiero co nasypanym przez posypywarki, jeden szlam bez żadnego koloru, bez niczego, w którym człowiek się rozpuszcza, w którym się tonie i nie ma za co się chwycić, i nie ma żadnej osoby, która mogłaby podać gałąź, żeby mnie wyciągnąć, i coraz bardziej wtedy czuję to wszystko, jak szlam wpada mi do ust, kiedy oddycham, całe je zakleja, jak czasami we śnie wchodzi przez przełyk do żołądka.
Wspomnienia zmieniają się wraz z ludźmi.
Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz.
Trzeba żyć, zanim zacznie się pisać.
Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie.
Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej, niż rozsypać.
Nie można być konsekwentnym wtedy, gdy konsekwencja doprowadza do absurdu.
Nie można zmienić świata, ale można go po kawałeczku poprawiać.
Ufałeś jej, a ona cię zdradziła. Po czymś takim długo się liże rany.