
W głowie miał złego psa. Na trzeźwo potrafił trzymać go ...
W głowie miał złego psa. Na trzeźwo potrafił trzymać go na smyczy. Kiedy pił ta smycz znikała.
Ale co to znaczy: kochał? Czyż kocha się tego, komu się siebie wzbrania, czy też tego, komu się siebie oddaje?
Nie zawsze chcę wiedzieć dokąd podążam.
Co więc miałem robić?!
Wypiłem szklankę wina i dziwiłem się.
Słowo dziękuje jest najważniejsze.
Bo każdy szuka tego samego: miejsca z wyobraźni, zamku z bajki i własnego w nim miejsca.
Kiedy człowiek spogląda w otchłań, otchłań nie powinna do niego machać.
Choćbyś nie wiem jak mocno chłostał osła, nigdy nie stanie się wyścigowym wierzchowcem.
Cudze kłopoty są zawsze cudze, a moje są moje. Taka minimalna różnica.
Bosa do mnie przyjdź
I od progu bezwstydnie powiedz mi
Czego chcesz
I kiedy oczy mi się zamknęły po raz ostatni, pomyślałem: O Boże, co ja zrobiłem?