Wina to, drogi Brutusie, nie gwiazd naszych, ale nas samych.
Wina to, drogi Brutusie, nie gwiazd naszych, ale nas samych.
[...] kiedy milczenie staje się kłamstwem?
Być zamordowanym to przecież dla króla śmierć naturalna.
Nadal masz rodzinę.
Cholera, nienawidzę nadziei bardziej niż Gargamel smerfów.
Ból innych nieraz gorzej boli niż własny.
Wczoraj kwitło moje serce. Dziś jaśmin.
Nie trafiłeś. Chciałam ciebie... – szepnęła zimno.
Nie ma nic lepszego od samego istnienia.
Mam wiarę. Tylko nie jestem pewien, w co wierzę.
Powinniśmy mieć dla siebie szacunek.