
Aby zapalać innych, samemu trzeba płonąć.
Aby zapalać innych, samemu trzeba płonąć.
Jeśli kogoś kochamy, chcemy poznać nie tylko duszę, ale i ciało ukochanego. Czy to takie ważne? Nie wiem, pewnie przemawia przez
nas instynkt. W tej kwestii trudno przewidzieć własne reakcje albo wyznaczać sobie granice.
Najwspanialsze jest odkrywanie, kiedy onieśmielenie ustępuje miejsca śmiałości, a ciche jęki zmieniają się w krzyki i przekleństwa. Tak, przekleństwa. Kiedy kocham się z mężem, chciałabym słyszeć „niecenzuralne” słowa.
Zamiast tego padają pytania: „nie za mocno?”, „nie za szybko?”, „nie za wolno?”. To bardzo krępujące, chociaż może w pierwszej fazie związku niezbędne i świadczy o wzajemnym szacunku. Aby stworzyć idealną, intymną więź, trzeba ze sobą dużo rozmawiać, bo nie ma nic gorszego od frustrującego milczenia i pruderii.
Miałem u nich swoją markę. Onanista, tchórz i intelektualista.
Cały sens płaczu polega na tym, by przestać, nim popadnie się w ckliwość. Cały sens żałoby polega na tym, by ją zakończyć, kiedy wciąż jest szczera, kiedy wciąż coś znaczy.
"Uśmiecham się i myślę, że człowiek zawsze na nowo odnajduje człowieka- przez miłość. I, że to jest rzecz najważniejsza i najbardziej trwała w życiu ludzkim"
Dopóki ktoś nas kocha, nieważne,
kim jesteśmy i jak wyglądamy.
Zaczynam pojmować, że jedno życie to zdecydowanie za mało.
Nic nie wiesz. Naprawdę nic nie wiesz. To... głupie. Nikt ci nic nie powie. Nikt ci nic nie powie...
Wyciągnij lekcję z życiowego doświadczenia, a zobaczysz, że ono już się więcej nie powtórzy.
Smutno mi, że umieram nie w tej Polsce, o którą walczyłem.
Nie jestem przyzwyczajony do tego, że mnie kochasz.